Tak to już jest, że gdy rodzi nam się dziecko, wszystko inne schodzi na dalszy plan. Często stajemy się złożoną, sprawną i wielozadaniową maszyną nastawioną na potrzeby innych – zupełnie zapominając o sobie. Redukując liczbę codziennych zadań, często rezygnujemy z rzeczy, które choć małe, mogą mieć wielki wpływ na nasze samopoczucie. Bo przecież nic tak kobiecie nie poprawia humoru, jak świadomość, że jest piękna i zadbana. Dlatego będąc mamą nie warto rezygnować z makijażu. Te parę minut o poranku, poświęconych tylko sobie, w towarzystwie filiżanki dobrej herbaty, lusterka i kilku kosmetyków może sprawić, że przez cały dzień będziemy czuć się pięknie.
Krok 1
Pierwszy krok do ładnej, emanującej blaskiem cery to oczyszczanie i nawilżanie. Pamiętajmy o nawilżeniu skóry – nawet tłusta cera wymaga nawodnienia! Na zadbanej skórze lepiej trzyma się makijaż. Ważne, żeby krem był lekki, nawilżający, dostosowany do cery. Mój faworyt to Iwostin Sensitia- krem nawilżający, który sprawdza się na wszystkich typach skóry.
Krok 2
Następnym krokiem w drodze do promiennej cery jest podkład, którym wyrównujemy kolor skóry i który pozwala nam ukryć niedoskonałości. Na lato i jesień, kiedy skóra jest muśnięta słońcem najlepsze są kremy BB (dla kobiet, które nie mają większych problemów z cerą) i kremy CC (które zapewniają lepsze krycie niż BB). Pamiętajmy, żeby dobrze dobrać ich kolor, sprawdzając odcień na szyi, przy w miarę naturalnym świetle.
Sama mam cerę z problemami i na co dzień używam CC kremu z Bourjois (123 Perfect) u mnie sprawdza się naprawdę dobrze. Na większe niespodzianki warto nałożyć korektor, pamiętając, że im gęstsza konsystencja tym lepsze krycie, najlepsze są korektory mineralne, które dodatkową pomogą zaleczyć drobne niedoskonałości (np. Annabelle Minerals) lub tradycyjny korektor o silniejszym kryciu (Catrice Camouflage dostępny w Naturze).
Rada: Nie testuj podkładu i kremu BB lub CC na dłoni ani na twarzy. Idealne miejsce na przeprowadzenie testu koloru to miejsce, w szyja łączy się z twarzą.
Krok 3
Niesamowity efekt dają zadbane i podkreślone brwi. Nadają twarzy więcej wyrazu niż cień na powiekach. Wystarczy skośny pędzelek i brązowy, matowy cień do powiek albo brązowa kredka, nigdy czarna! Najłatwiej narysować linię wzdłuż dolnej linii brwi i rozetrzeć ku górze, delikatnie nadając brwiom kształt. Dla mnie wielkim odkryciem była farbka do brwi Aqua Brow firmy Make Up For Ever, maleńkie opakowanie skrywa bardzo dobry, wodoodporny krem, którym możemy pięknie modelować brwi, farbka jest bardzo wydajna, ale wymaga wprawy w nakładaniu. Dlatego lepiej pierwsze próby z tym kosmetykiem przeprowadzić na spokojnie, nie pięć minut przed wielkim wyjściem 🙂
Krok 4
No i wreszcie cienie… temat rzeka. Jedni lubią na powiece delikatne brązy, inni kolorową tęczę. Przy nakładaniu cieni, bardzo ważna jest baza, na niej utrzyma się i nie zroluje nawet najtańszy cień. Można użyć profesjonalnej bazy ( Art Deco, Miyo, Lumene) , ale świetnie w tej roli spełni się zwykły korektor w pędzelku, nie dość, że ujednolici kolor skóry na powiece, to świetnie przyklei do siebie cień. Testowałam i mogę polecić np. Eveline Art Scenic 2w1, Collection Lasting Perfection, L’oreal True Match Super Blendable.
Jasny korektor na powiece dodatkowo podbija kolor jasnych cieni. A kiedy chcemy zrobić mocniejszy makijaż świetnie jako baza sprawdzi się czarna kredka lub ciemny cień w kremie np. Color Tattoo z Maybellline kolor 40, który dodatkowo może posłużyć do podkreślania i modelowania jaśniejszych brwi.
Krok 5
Róż. Wiele kobiet unika tego kosmetyku i w ogóle nie podkreśla kości policzkowych, a szkoda bo można nim pięknie ożywić i wymodelować twarz!
Wiele moich klientek, po instruktażu jak nakładać róż, zaczyna go używać w codziennym makijażu. Przy nakładaniu różu ważny jest umiar, lepiej dołożyć niż się przemalować. Nie polecam używania pędzli dołączanych do róży, łatwo nimi zrobić plamę na policzku. Lepiej kupić jeden dedykowany różowi pędzel, który wystarczy na wiele lat. Pamiętajmy aby zawsze strzepać z pędzla nadmiar produktu, zrobić „dzióbek” i delikatnym muśnięciem, zaczynając od nasady ucha, nakładać róż.
Wykończenie
Jeżeli mamy cerę tłustą lub mieszaną, warto wykończyć makijaż sypkim pudrem transparentnym. Zmatowi on skórę i scali makijaż. Na duże problemy z cerą polecam zainwestować w dobry, matujący puder np. Anti Shine firmy Kryolan lub Vichy Dermablend. Z tańszych rozwiązań bardzo dobrze sprawdza się sypki puder ryżowy bądź bambusowy firmy Paese, który nałożony na „gołą” twarz dodatkowo walczy z niedoskonałościami.
Ważna jest też aplikacja. Matowy efekt utrzyma się dłużej jeżeli puder wklepiemy w twarz puszkiem, gąbeczką lub po prostu palcami.
Na sam koniec zostają nam usta. Najłatwiej i najszybciej podkreślimy je błyszczykiem. Czy kolorowym czy transparentnym – zależy już tylko od nas. Moim ostatnim odkryciem są błyszczyki z Golden Rose z serii Luxury, pięknym kolorem na teraz jest odcień 03, czyli brzoskwioniowo-różowe tony z drobinkami złota o cudnie słodkim zapachu i bardzo fajnej trwałości, jak na błyszczyk.
I najważniejsze! Nie bójmy się eksperymentować! Poświęćmy kilkanaście minut dziennie na zabawę makijażem, a z każdym dniem będzie coraz lepiej. Ważne żeby się nie zniechęcać, można szukać inspiracji na blogach, zaglądać na you tube i jeśli nadejdzie dzień gdy dziecko na Wasz widok się nie rozpłacze, a mąż zauważy makijaż to znaczy, że spisałyście się na medal.
Napisz komentarz