Ile razy obiecywałaś sobie, że najwyższy czas o siebie zadbać – zwolnić, docenić i uważniej przyjrzeć się zawartości swojego talerza? Pewnie, jak większość z nas – zdecydowanie za dużo. Niech ta rozmowa będzie dla Ciebie pozytywną inspiracją do zmian na lepsze, zanim organizm zbuntuje się i siłą zmusi Cię do zadbania o siebie. Zapraszam do lektury rozmowy z Maciejem i Karoliną Szaciłło, autorami bloga MedytuJemy. O tym, jak się żyje, kiedy żyje się z pasji i pasją, nie oddziela pracy od życia prywatnego, dba się o siebie i celebruje nawet tak przyziemne czynności jak jedzenie, czy gotowanie. O tym, jak pozytywne zmiany wprowadzić bezboleśnie do swojego życia i od czego zacząć.Zwykle ludzie deklarują, że nie chcieliby dzielić swojego życia zawodowego z partnerem/partnerką, u Was te dwie strefy bezapelacyjnie się przenikają. W takim układzie można sobie postawić granice, za którą jest życie zawodowe, a przed – relacje z bliskimi? A może Wy, wybierając takie życie po prostu… nie pracujecie, tylko realizujecie pasje? Czy bywacie sobą zmęczeni, czy odkryliście jakiś sekret małżeński będący receptą na… spokój?
Talenty rozkwitają, kiedy robimy coś dla kogoś. Czujemy wtedy że rzeczywiście realizujemy nasze pasje. Nie ma w tym wypadku miejsca na nudę. Nim poznałam Maćka marzył mi się taki związek z duża autonomią. Jesteśmy razem, kochamy się, ale jeździmy (osobno) po świecie, pracujemy osobno – wszystko po to, żeby była chemia, żeby się nie znudzić. Kiedy się poznaliśmy zobaczyłam, że to co nazywałam miłością było de facto lękiem, a nudnym wydawało mi się to wszystko co dziś najbardziej w naszej relacji doceniam – poczucie bezpieczeństwa, ciepło, zaufanie. A tymi ostatnimi nie można się znudzić… Nie ma między nami granic. Maciek jest moim najlepszym przyjacielem. Wie o mnie dosłownie wszystko. Na bieżąco mówimy sobie co czujemy i myślimy. Kiedy się kłócimy, to konstruktywnie. Do momentu, aż ustalimy prawdę – a ta jest tylko jedna. Jej wersje to nieprawdy. Podróże, zdrowe posiłki, czerpanie z medytacji, filozofii slow life – wszystko to brzmi tak bajecznie i błogo, a przecież Wasze życie jest niesamowicie intensywne. Jesteście rodzicami zapewne ruchliwego malucha, Maciej troszczy się także o córki z poprzedniego związku, jest blog, są warsztaty dla ludzi, które trzeba przecież przygotować po to, aby inni mogli z nich czerpać, są kolejne książki, programy telewizyjne… Wystarczy wymienić część Waszych zobowiązań, by poddać w wątpliwość fakt, że Wasze życie ma cokolwiek wspólnego z byciem slow! Ma?
Medytacja, techniki oddechowe, ale może być też pielenie ogródka, nurkowanie, bieganie, albo zbieranie znaczków – nieważne. To wszystko są sposoby na to, aby sprowadzić umysł do chwili obecnej. A kiedy już nam się to udaje to pojawia się spokój, koncentracja i energia do działania. Potrafimy się rzeczywiście skupić się na tym, co robimy w danym momencie na 100%. Napisaliśmy teraz w 4,5 miesiąca 2 książki, ale jednocześnie mieliśmy czas na inne, ważne sprawy. To jest ten praktyczny aspekt jogi, medytacji, chwili obecnej. Wszystko płynie, a jak nie płynie to znaczy, że coś trzeba zmienić…Zaintrygowała mnie wizja organizowanych przez Was warsztatów – do kogo je kierujecie, kto bierze w nich udział i… Po co? Można coś zmienić w sobie, w swoim funkcjonowaniu, w zaledwie kilka dni? Czy odpowiadacie po prostu na zapotrzebowanie, popularność, jaką cieszy się dziś wszystko to, co jest eko?
Te warsztaty są dla wszystkich, którzy chcą żyć lepiej, prościej, w zgodzie ze sobą. Nazwałabym to „ekologią głowy” przede wszystkim. Opierają się na tym prostym założeniu, że póki się sam nie zaakceptuję, nie polubię, nie pokocham i nie poczuję szczęśliwy to nie mogę dać szczęścia, miłości czy akceptacji innym. Ważną częścią naszych warsztatów jest psychodietetyka, czyli pokazanie sieci misternie utkanych powiązań między naszymi emocjami, uwarunkowaniami, a tym jak się odżywiamy, na jakie smaki mamy ochotę. Pomagamy warstwa po warstwie dokopać się do własnej intuicji – nie tylko żywieniowej.Co musi się zdarzyć, żeby człowiek, który nosi się z zamiarem wprowadzenia zmian w sposobie swojego żywienia, myślenia, funkcjonowania, nie pozostał jedynie na deklaracjach lub się nie zniechęcił? Kiedy taka motywacja jest dość silna i czy potraficie ją już „rozpoznać” wśród swoich
Niestety (albo „stety”) najczęściej musi się wydarzyć coś co nami potrząsa, jakieś nieszczęście – bolesna sytuacja np. związana ze zdrowiem lub rozstaniem. Ból sprowadza umysł do chwili obecnej. Sprawia, że zaczynamy pracować ze sobą. Chcemy coś zmienić – to nas motywuje. Może się wydarzyć również coś pozytywnego. Pamiętam, jak na jednym z pierwszych warsztatów medytacyjnych poczułam, tak ponad wszelką wątpliwość, że prawdziwa radość jest we mnie, że płynie ze środka. Szczęścia nie można znaleźć nigdzie na zewnątrz, jeśli nie poczujemy go w sobie. Kiedy to poczujesz, już zawsze będziesz chciał do tego wracać. To też świetna motywacja.
Czytałam m.in. o planie diety oczyszczającej, która jest podwaliną do wszelkich zmian w naszym żywieniu i przeraziło mnie trochę to, jak wiele produktów wyklucza – mięso, mleko, kawę, gluten, jaja… Te produkty naprawdę są dla nas ludzi szkodliwe, przecież jadaliśmy je „od zawsze”? Czy to wykluczenie ich z diety jest związane z miłością do weganizmu, czymś więcej niż tylko bilansem składników w diecie dobrych dla nas?
Oczyszczanie jest etapem. Wykluczamy te produkty, które nas zakwaszają. Odkwaszenie organizmu jest jednym z podstawowych celów oczyszczania. Nie robimy tego dlatego, że musimy tylko dlatego, że chcemy – poczuć się lepiej, mieć więcej energii. Po oczyszczaniu następuje okres odżywiania. Ten cykl oczyszczania i odżywiania naturalnie występuje w naturze. Najważniejszym czynnikiem warunkującym nasze zdrowie jest równowaga. Kiedy już wstępnie oczyścimy organizm możemy włączyć do diety to, na co mamy ochotę (z umiarem) i zobaczyć jak się po tym czujemy. Uruchomić intuicję. My pijamy codziennie kawę, jemy czasami gluten, a czasami nie. Mięso, ryby i jajka od lat nie pojawiają się w naszej diecie, ale przede wszystkim dlatego, że nie mamy na nie ochoty. Pamiętajmy, że najważniejszą „wartością odżywczą” jest smak. Jak nam coś nie smakuje, to jesteśmy źle nastawieni. A taka emocja zaburza nasze trawienie. Złe trawienie to złe wchłanianie składników odżywczych. Możemy jeść mega zdrowo, ale nie korzystać z tego jedzenia! A po czym poznaje się, że decyzje o zmianach w naszym życiu były korzystne. Wiecie, powiedzmy, że ktoś jadł całe życie jak typowy Kowalski – śniadanie jajecznica lub płatki z mlekiem albo jedynie kawa, obiad – mięsiwo z ziemniorami, późna, ciężka kolacja w międzyczasie przekąski pełne cukru… Detoks jest bolesny, coś się wtedy dzieje szczególnego? Czy wstajemy rano i po prostu czujemy się lepiej i lżej?
Trzeba spróbować i poczuć po czym się poznaje, bo jak sami nie poczujemy, to nie ma sensu niczego zmieniać. Dobre samopoczucie będzie najlepszą motywacją. W trakcie detoksu mogą się oczywiście pojawić bóle głowy, zmęczenie, a nawet nudności. To naturalny efekt oczyszczania. Można je jednak zminimalizować odpowiednio się do niego przygotowując i pijąc dużo wody…
Zdrowe żywienie jest dostępne dla każdego i naprawdę w kwadrans można przygotować w pudełku sycące alternatywy dla kanapek, batoników, zup na mięsnym wywarze?
Tak, napisaliśmy dwie książki. Pierwsza „Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem” gdzie 2 tygodnie pełnego menu z różnych stron świata zbilansowanego przez dietetyczkę z Instytutu Żywności i Żywienia i zgodnego z najnowszą piramidą żywienie tegoż instytutu (gdzie na spodzie znalazły się warzywa i owoce, a nie zboża, jak było dotychczas). Rzeczywiście często wystarczy 15 – 30 minut, aby przyrządzić zdrowy i smaczny posiłek, który możemy zabrać do pracy. Warto jednak odpowiednio się przygotować, zrobić wcześniej część zakupów i planować posiłki. W książce podajemy nawet listy potrzebnych produktów, aby ułatwić działanie. Druga to „Jak oczyścić swój organizm, czyli detoksy dla zdrowia i urody”, gdzie można znaleźć aż 7 kuracji oczyszczających dopasowanych do potrzeb różnych osób. Podajemy 7 tygodniowych planów, część w pełni autorskich. Mamy m.in. detoks ajurwedysjki, krzemowy, chlorofilowy, owocowy i chiński. Stawkę zamyka delikatna dieta osuszająca ze śluzu i zwiększająca odporność, która jest dobra dla całych rodzin, w szczególności dzieci, które często chorują.Jak wygląda sytuacja z dostępnością produktów, które oferujecie? Przyznam, że część z nich brzmi dla mnie jak nazwy składników jakiegoś eliksiru, w ogóle o nich nie słyszałam, nie mówiąc już o próbowaniu i wykorzystywaniu. Gdzie się zaopatrujecie? Bo to dla mnie ogromny paradoks, że wszystko to, co wymyślił człowiek – żarcie pełne konserwantów, tłuszczy, cukru, syropu glukozowo-fruktozowego, jest tak powszechne i tanie, a za zdrową żywnością trzeba się tak intensywnie rozglądać i przygotować na wydatek…
W obu podanych powyżej książkach bardzo uprościliśmy menu. Opisujemy gdzie kupować trudniej dostępne produkty jak np. melasę buraczaną do słodzenia etc. Większość produktów jest dostępna w dużych supermarketach i w działach ze zdrową żywnością.Maciej od zawsze chyba miał tendencje do życia w rytmie slow – sugeruje mi to garncarstwo, zamiłowanie do pichcenia. Kiedy jednak czytam o Tobie, Karolino, o pracy dziennikarskiej, o podróżach, zdaje mi się, że jesteś takim niepokornym duchem i wulkanem energii. Wasze małżeństwo to musi być wybuchowa mieszanka. Co z dzieciakami, mają wolność wyborów, czy staracie się za wszelką cenę wychować je zgodnie ze swoimi wartościami?
Staramy się tak wychowywać dzieci, aby nie były przedłużeniem naszego ego – to mega trudne. Pokazujemy dziewczynkom i Jaśkowi jak żyjemy, dzielimy się i liczymy, że jeśli poczują nasze szczęście i miłość to będą chciały korzystać z naszych wskazówek. A jeśli nie, to znaczy, że tak jest dla nich najlepiej. Ani ja, ani Maciek nie wiemy, jaka jest najlepsza droga dla Jadzi, Karolki i Jasia. Często te trudne i bolesne lekcje, dają nam najwięcej. Tak było i w moim i Maćka przypadku…Oj nie, wypytywania o sprawy prywatne nie będzie! Szukam wiedzy, a nie sensacji! Karolino, wspominasz w wywiadach, że zanim spotkałaś Macieja i on nauczył Cię, jak jeść z pożytkiem dla swojego samopoczucia i wyglądu, spróbowałaś wielu diet i stylów żywienia, które jednak nie były dla Ciebie. Jak jest zatem ze stylem życia, który oferujecie, on jest dla każdego? Czy są jakieś przeciwwskazania, nie wiem np. czytałam, że ludzie z grupą krwi zero wręcz powinni żywić się głównie mięsem i unikać zbóż i tego typu teorie…
Przede wszystkim piszemy i wszędzie mówimy, że nie ma jednej idealnej diety dla każdego. Trzeba próbować, odnosić do siebie i przede wszystkim wsłuchać się we własny organizm. Zobaczyć jakie mamy uwarunkowania. Czy jemy wówczas gdy jesteśmy głodni czy np. gdy pojawia się stres? Czy słodycze dają nam poczucie bezpieczeństwa? 1% teorii a 99% praktyki – taka dobra zasada pochodząca z jogi. Makrobiotyka wymienia aż 7 rodzajów odżywiania. Jednym z nich jest odżywianie intelektualne – jemy to, co społecznie uznaje się za dobre, albo co usłyszeliśmy, że jest zdrowe, ale niekoniecznie nam służy. Najlepszym zdaniem makrobiotyki (i naszym) sposobem jest tzw. odżywianie wolne, które cytując „Potrawy makrobiotyczne” Loli Curto: „Polega na umiejętności właściwego i dowolnego doboru odpowiedniej żywności. (…) Ten sposób odżywiania oznacza wolność od zewnętrznych wpływów i zdolność do właściwego wyboru tego, czego – dla zachowania zdrowia – potrzebują nasze ciało, dusza i umysł (…)”. Ok, pora rozważyć warzywny romans i w końcu się zatrzymać, zanim coś mnie zmusi do zaciągnięcia hamulca. Bardzo dziękuję – za informacje i motywację. Pewnie nie tylko w swoim imieniu!Karolina i Maciej Szaciłło – Ona, dziennikarka, na co dzień pisze reportaże społeczne i wywiady. Jest nauczycielką technik oddechowych i medytacji. On kucharz wegetariański, autor książek kulinarno – lajfstylowych, pasjonuje się dietetyką, medycyną wschodu i jogą. Razem prowadzą bloga o zdrowym sposobie na życie (www.medytujemy.pl), warsztaty i detoksy wyjazdowe. Wspólnie piszą książki. W kwietniu i maju na rynku pojawiły się: „Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem” i „Jak oczyścić swój organizm, czyli detoksy dla zdrowia i urody” (Wydawnictwo Zwierciadło).
Napisz komentarz