Na śniadanie kawa z grzybami, obiad z Persji, a deser słodzony syropem z yaconu. To fragmenty menu, jakie znać trzeba, by w tym roku nie wypaść z kulinarnego obiegu. Lista trendów do zapamiętania jest długa, bo smakoszy czeka sporo podróży. Na talerzu będzie szczypta egzotyki, garść racjonalności i odrobina szaleństwa.
W magiczną kulę pokazującą na co w tym roku będziemy mieli apetyt, zajrzeli uznani kucharze, dziennikarze i marketingowcy. Wynik obserwacji przedstawili w raporcie, który wpłynie na kartę dań restauracji i domowych kuchni. Wyrwie nas z uciskającego gorsetu dotychczasowej tradycji i szczodrze obdaruje żądnych zmian jedzeniowych trendsetterów. Bezczelnie domagać się będzie atencji i dziarsko rozprawi się z porzuceniem ubiegłorocznych przyzwyczajeń.
W tym artykule znajdziesz:
Kawa z grzybami
Już nie wypada pić zielonego latte barwionego herbatą matcha. Z papierowego kubka na wynos ma drażnić nozdrza grzybowa. Nie do zrobienia w pięć minut, jak radzi reklama tych zupek z torebki, tylko mieszana we właściwych proporcjach. Elegancko i z gracją przez szkolonego na popołudniowym kursie baristę. Grzybowa latte karmić będzie od rana opustoszałe kiszki, stawiać do pionu po nocnym melanżu i wzbudzać poirytowanie gwiżdżącym na trendy pasażerom w miejskim autobusie. To must have do umieszczenia na insta, koniecznie z zachwytem domagającym się kliknięć bez kpiącego uśmiechu. Na pohybel drwinom, skoro grzybowa latte strzela w nas celnie witaminami, działa antybakteryjnie i z każdym kolejnym łykiem wzmacnia odporność. Badania z jedno z malajskich uniwersytetów donoszą, że grzyby uznano za żywność funkcjonalną i mogą nawet zapobiegać demencji! Do tego obniżają poziom cukru we krwi. Kawa ma być parzona ze sproszkowanych ekstraktów i doładowywać mocniej niż kofeina. Udany sezon grzybowy w Polsce, który odzwierciedlają statystyki jednej z wyszukiwarek, gdzie najczęściej wpisywanym pytaniem było: jak suszyć grzyby, wskazuje na to, że po leśną latte ustawiać się zaczną zaraz kolejki.
Tylko dobre mięso
Tłoku nie ma być w tym roku u rzeźnika. Bo mięso ustępuje miejsca warzywom, ziarnom i owocom. Jeśli jednak żądza pochłonięcia klasycznego schabowego będzie do nie okiełznania, wskazany jest oddech, a potem uruchomienie bazy kontaktów i skorzystania z usług niezawodnej poczty pantoflowej. Ona uprzejmie donosie, gdzie kupić soczysty kawałek wieprzowiny. Na pewno nie w osiedlowym markecie, tam napompują go wodą i chemią, a przecież trend wybrzmiewa dosadnie. Jeśli już musisz jeść mięso, niech będzie z dobrego źródła. Zaleca się umiar na rzecz jakości. Mięsa jemy za dużo, pół wieku temu ludzie zjadali 50 milionów ton mięsa rocznie, teraz nawet sześć razy tyle. Mięso znów ma być towarem luksusowym, na obiad wybierane nie z przemysłowej hodowli. Fleksitarianizm wciąż będzie w modzie, co oznacza, że coraz więcej osób karkówkę, steka czy gulasz zostawi sobie na specjalne okazje. W restauracji częściej za to poprosimy o burgera z burakami i ciecierzycą. Weganizm i wegetarianizm będą zyskiwać kolejnych fanów.
Orient Express
Iran, Izrael i Maroko drzwi do kuchni tych krajów otwarte będą w tym roku szerzej. W programach kulinarnych pojawią się perskie gwiazdy, które nauczą nas piec chleb barbarii, gotować ryż z berberysem czy robić lody różane. Książki z przepisami na dania aromatyzowane suszonymi figami i granatami do ściągnięcia będą z półek w księgarniach. Kulinarni blogerzy też zauważą trend i zaczną rozpisywać się o zupie fasolowej z makaronem czy zielonym gulaszu.
Resztki na stół
Na stoły wrócą resztki. Idea #nowaste kiełkująca w minionym roku, w tym zdominuje małe i duże kuchnie. W restauracjach jeść będziemy chipsy z obierków, bulion z końcówek warzyw i niedoceniane wcześniej podroby. Sos do sałaty aromatyzowany ma być emulsją ze skorupek krewetek, stary chleb zmielony zostanie na panko. Marnowanie jedzenia będzie niestosowne, zabieranie niezjedzonego obiadu z restauracji szlagierem granym nie tylko przez hipsterów. W tym roku w Polsce po latach politycznych batalii ma wejść w życie ustawa ograniczająca wyrzucanie żywności. Hipermarkety za każdy kilogram jedzenia lądującego na śmietniku będą płaciły 10 groszy, a to dobre, ale w uszkodzonych pudełkach przekażą obowiązkowo potrzebującym. Jeśli nie – dostaną sporą karę. Co miesiąc przeciętny Polak wyrzuca cztery kilogramy jedzenia, więc mamy, co ograniczać.
Do kiszenia
Zamiast do śmietnika pomarszczone warzywa i owoce można wrzucić do słoika. Zgodnie z trendem. Świat zachwyca się kiszonkami, ich wpływem na florę bakteryjną i skuteczność lepszą niż mają niektóre antybiotyki. Kisić w tym roku będą się arbuzy, kalafiory i cytryny. Najlepsze przepisy dostaniemy ze wschodu, który od dawna zanurza się w fermencie i dzieli się kulturami bakterii.
Proszek poproszę
Proszki rozmaite rozpuszczać w kubku będziemy nie na ból głowy, a dla pozyskania energii. Pożądane produkty z kategorii superfood wciąż będą w cenie, ale zmienią formę. Jęczmień zmielony z natką selera łatwiej oprószy poranną jaglankę, łyżeczka owocu baobau wzmocni sałatkę, a moringa – roślina, która ma cztery razy więcej witaminy A niż marchew i siedem razy więcej witaminy C niż pomarańcze zaostrzy smak koktajlu. Bomba witaminowa w proszku trafi w gusta sportowców, hedonistów i tych, co wierzą, że są tym, co zjedzą. Skondensowany pyłek aplikować jednak należy z umiarem, już mała łyżeczka dostarcza oczekiwanych minerałów i mikroelementów.
Słodko bez cukru
Yacon – słowo należy wpisać do słownika, bo o niego prosić będziemy w tym roku, by posłodzić kawę lub polać naleśniki. Syrop z owoców pochodzących z Ameryki Południowej jest bardzo słodki, ale ma mniej kalorii niż cukier. Europa, która też uruchomiła uprawy yaconu nazywa go bardziej swojsko – gruszką ziemną. Owoc ma soczyste bulwy i smakuje jak jabłko wymieszane z arbuzem. Gwarantuje niski poziom cukru, a dużo energii. Podobno całkiem nieźle odchudza. Używa się go mniej niż białego cukru i pachnie świątecznym karmelem.
Kwiaty w szklance
Lemoniady aromatyzowane kwiatami zamawiać mamy w kawiarniach i na śniadaniowych targach. W bukiecie głównie łąka. Wydobywać więc piękno będziemy z rumianku, chabru i koniczyny. W szklance pojawią się też płatki lawendy i przytuli białej. Kwiaty urokliwie barwią wodę i dostarczają przyjaznych bakterii. Im dłużej damy im moknąć w lemoniadzie, tym więcej nasieją zdrowego fermentu. Kolorowe lemoniady docenimy za brak środków chemicznych i sztucznych barwników.
Hybrydy
Takim, co lubią być zadowoleni bardzo i konsumować bez wyrzutów w łaski wkradnie się trend ściskania jednego z drugim i nazywania efektu dziwacznie. Z pozornie wyglądającego chaosu tworzy się całkiem nowa wizja i trafia ku podniebieniu, by pozyskać przyjazne recenzje. W jadłospisie jedzenia hybrydowego, które zrobi niezłe zamieszanie zabłysną cronuty, czyli niby pączki, ale lepione z francuskiego ciasta, jakie mają paryskie croissanty. Pojawi się też chęć skosztowania zabawy z waffogato – maczania gofrów w kawie. Będzie też ramen burger –mięso przykryte płatami smażonego makaronu i pizza z parówkami, ukrytymi w brzegach ciasta( Hot Dog Stuffed Crust). Te propozycje to dopiero początek eksperymentów.
Modne przepisy
Fesenjan irański gulasz z orzechami i granatami
Fesenjan to danie, bez którego nie może się odbyć żadne irańskie wesele. Jest łatwe do zrobienia i bardzo aromatyczne
- pierś z kurczaka
- cebula
- granat
- 3 łyżki melasy z granatu
- łyżeczka kurkumy
- łyżeczka cynamonu
- 3 łyżki orzechów włoskich
- 2 łyżki pasty tahini
- szklanka bulionu warzywnego
- 4 łyżki oliwy
- pieprz/sól
- natka kolendry
Orzechy podprażyć na suchej patelni i ciepłe rozdrobnić w blenderze. Cebulę i kurczaka pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać oliwę, dodać cebulę i przesmażyć. Do zarumienionej cebuli wyrzucić kurczaka i smażyć 2-3minuty, cały czas mieszając, by się nie przypalił. Mięso zalać bulionem, zagotować, a potem dodać kurkumę, cynamon, orzechy, melasę i pastę tahini. Doprawić solą i pieprzem. Dusić na małym ogniu 15 minut.
Fesenjan można podawać z ryżem lub pieczywem. Gotowe ciepłe danie należy posypać pestkami granata i posiekaną natką kolendry.
Koktajl z resztek sałaty i proszku jęczmienia
Gdy zostaje nieco przywiędłej sałaty, można z niej zrobić stylowe smoothie. Sałata dobrze sprawdza się w takich mieszankach, jest ceniona za witaminy i nawet, jeśli już straciła swą jędrność, nie trzeba musi się zmarnować.
- garść ulubionej sałaty
- pół szklanki soku z jabłek
- banan
- sok z jednej cytryny
- pół łyżeczki jęczmienia w proszku
Sałatę porwać na mniejsze kawałki, banana pokroić. Wszystkie składniki przełożyć do blendera, dodać jęczmień w proszku, wlać sok z jabłek i cytryny – zmiksować.
Napisz komentarz