Bez smażenia, gotowania i pieczenia. Jedzenie na talerzu tylko w surowej postaci albo delikatnie podgrzane. Taki rygor dobrowolnie narzucają sobie witarianie. Ich dietę nazywaną raw skalkulował, przetestował, a potem sprzedał światu finansista z Wall Street. Na kulinarnej giełdzie jej akcje poszybowały w górę zyskując wiernych fanów. Surowe dania podobno niwelują zmarszczki, robią korektę w dacie urodzenia i odpowiadają za dobry nastrój.
Obiad w surowej wersji zjadają Victoria Beckham i Gwyneth Paltrow, a potem przekonują, że ta dieta rozwiązuje rozmaite problemy żołądkowe, dodaje wigoru i eliminuje niepotrzebne kilogramy. Gwiazdy zamawiają gotowe dania do domu lub korzystają z umiejętności uznanych szefów kuchni w ulubionych restauracjach, ale bez problemu surowe posiłki da się przygotować w domu. Proces twórczy nie jest skomplikowany. Do komponowania menu bowiem wykorzystywać można niemal wszystkie świeże warzywa i owoce. Jedyną zasadą, o której należy pamiętać, jest niepodgrzewanie ich w wyższej temperaturze niż 48 stopni. Produkty można natomiast suszyć, kisić i fermentować. Źródłem oleju w diecie są nasiona i orzechy, dopuszcza się też oleje tłoczone na zimno. Można wykorzystywać miód, syrop z agawy, daktylowy, przyprawy czy kakao. Trzeba zrezygnować z czarnej herbaty, kawy, napojów gazowanych, słodzonych soków czy koktajli na bazie mleka.
W tym artykule znajdziesz:
Komu służy surowe jedzenie
Surowa oferta jest dość skromna, więc nie jest to dieta do stosowania bez przerwy. Raczej – zdaniem dietetyków – powinna być traktowana jako forma detoksu, którego domaga się organizm. Brakuje w niej bowiem potrzebnych do właściwego funkcjonowania pełnowartościowego białka czy żelaza. Entuzjaści na te braki odpowiadają argumentami o wzroście spożycia betakarotenu, witaminy C i E, których surowe owoce i warzywa mają sporo. Na pewno z menu znikają niepotrzebne nam zupełnie tłuszcze trans i nasycone, które odpowiadają za wiele chorób cywilizacyjnych. Unikamy też barwników i całej gamy sztucznych dodatków. Jemy wyłącznie naturalny cukier, poprawia nam się cera i kondycja. Celebrytki zachwalające raw food chwalą się zniknięciem cellulitu i obrzęków. Zapewniają, że dzięki surowej diecie śpią mniej, a mają znacznie więcej energii. Jeśli mieszkają w gorącej Kalifornii pewnie łatwiej im znieść skutki uboczne tej diety. A do nich należą zimne dłonie i stopy – przynajmniej w początkowej fazie detoksu. Może też kręcić się w głowie i zbierać się na wymioty. Ciało musi mieć czas na zrozumienie i zaakceptowanie nowego stylu karmienia.
Raw – nie na długo
W naszym klimacie raw niekoniecznie sprawdzi się w długodystansowym zastosowaniu. Nie jest to dobra dieta dla osób ciepłolubnych i tych ze słabym krążeniem, bo surowe posiłki jeszcze dotkliwiej wychładzają organizm. Lepiej nie stosować jej zimą, nie tylko ze względu na chłód, ale przede wszystkim brak dobrych warzyw i owoców. Latem i wczesną jesienią, gdy przy targowych straganach można dostać oczopląsu, zdecydowanie smaczniej da się tworzyć surowe dania. Oprócz sałatek, delikatnych zup czy sosów w tej ciecie można zajadać się też deserami. Zwolennicy raw food mają mnóstwo przepisów na ciasta klejone orzechami i siemieniem lnianym i wypełniane owocowymi musami. Raw to jednak nie tylko dieta, ale i styl życia. Produkty powinny więc pochodzić z ekologicznych upraw i nie być sztucznie wzmacniane chemią. Najlepiej, by wyprodukowano je w oparciu o filozofię fair trade – czyli dostawca i jego pracownicy dostali za nie uczciwą zapłatę. O certyfikacje informują sklepy, w których takie jedzenie można kupić.
Granica 48 stopni
Dla debiutujących najbardziej zastanawiająca w diecie raw jest granica dotycząca temperatury podgrzewania. Sugerowane się widełki od 41-do 48 stopni, których należy się trzymać. Ostrzeżenie dotyczące podgrzewania zaledwie do 48 stopni pojawia się w diecie w oparciu o naukowe badania. One dowodzą, że taka obróbka wystarczy, by zawarte w jedzeniu drogocenne enzymy się rozpadły i tym samym ułatwiły nam trawienie. Wyższa temperatura wpływa na utratę witamin i cennych mikroelementów. Pieczenie czy smażenie w głębokim oleju sprawia że posiłek może stracić nawet 70% wartości odżywczych. W diecie raw chodzi przecież o to, by jak najwięcej tego dobrego źródła witamin wydobyć i przemycić do organizmu.
Piramida Raw
Zwolennicy surowej diety przekonują, że jej stosowanie jest powrotem do naturalnych potrzeb człowieka. Przypominają losy przodków, którzy nie mieli pojęcia o specjalistycznej obróbce jedzenia i nie zawracali sobie głowy technikami wydobywającymi z produktów niesamowite walory. Nikt przecież dawniej nie słyszał o kuchni molekularnej, nie wzbogacało się potraw sztucznymi konserwantami. Jadło się to, co rosło najbliżej. Większa świadomość i wiedza sprawiły, że w dzisiejszych czasach ta symbioza z naturą może być bardziej korzystna. Dlatego ważne jest nie tylko jedzenie surowych produktów, ale też zwracanie uwagi na to, które z nich powinno się wybierać częściej. Decyzję ułatwia piramida raw. Odniesienie się do niej ułatwia zbilansowanie diety.
Na szczycie są warzywa zielone, liściaste. Wszystkie sałaty, szpinak, jarmuż, których można jeść, tyle, na ile ma się ochotę. Potem w piramidzie pojawiają się pozostałe jarzyny i owoce, które można miksować w dowolnych zestawach. Istotną rolę odgrywają również strączki, zapewniające dostawę białka roślinnego, ale z nimi nie należy przesadzać. Podobny umiar trzeba zachować wobec orzechów oraz nasion – źródeł. Racjonalnie stosować należy też będące niemal na szczycie piramidy świeże zioła, które nie tylko podkręcają smak, ale i metabolizm. Mają również działania lecznicze. Najmniej można używać olejów – i to tylko tych tłoczonych na zimno. Powinny być skromnym uzupełnieniem potrawy.
Co jeść na diecie raw
- Zupy przygotowane z ulubionych warzyw i bardzo podobnie, jak tradycyjne, tylko podgrzewane do maksymalnie 48 stopni i nie zagęszczane mąką czy śmietaną. Najlepiej zacząć od ogórkowej, pomidorowej czy barszczu. Pyszna jest też zupa z sałaty.
- Makarony z cukinii, marchewki, buraka z sosami z innych warzyw. Można wykorzystać awokado, pomidory, salsę z ogórków, zarówno kiszonych, jak i surowych.
- Sałatki i koktajle – tutaj kompozycje są dowolne, wystarczy wymieszać ulubione warzywa z owocami i doprawiać pudrem z suszonych pomidorów.
- Pasty z kiełków i roślin strączkowych – zapewniają zdrowy tłuszcz i białko roślinne
- Desery – kremy na bazie awokado wymieszanego z dojrzałym bananem, ciasta z musem kakaowym na spodzie z orzechów i fig, podobnie klejone batony energetyczne z suszonymi owocami
- Dodatki – serek z orzechów, majonez z nerkowców, mus z owoców, pesto z rukoli czy szpinaku z dodatkiem suszonych pomidorów.
Dieta raw jest szalenie popularna w Stanach Zjednoczonych, bo promują ją gwiazdy zapewniając o cudownych efektach. Nie ma jednoznacznych badań potwierdzających ozdrowieńcze działanie surowej diety. Owszem może poprawić się samopoczucie i cera, ale trzeba mieć świadomość, że raw nie zastąpi wskazanej przez lekarza kuracji. Na pewno jest jedną z racjonalnych form oczyszczenia zmęczonego organizmu. Jeśli ktoś chce zafundować sobie taki detoks, a boryka się z problemami zdrowotnymi, lepiej, by przed startem skonsultował się z dietetykiem. Rozsądni spokojnie dają zielone światło.
Napisz komentarz