Nie, nie będzie to kolejny artykuł o tym, ile piżam, pieluch i śpioszków musisz przygotować, jaki szpital wybrać i jaką techniką urodzić. Internet huczy od tego typu informacji. Usiądź z kubkiem ciepłej herbaty, zrelaksuj się i nie stresuj. Mamy nadzieję, że na koniec lektury odetchniesz i uśmiechniesz się! Zobacz, że nie taki poród straszny, jak go kreślą matki na forach internetowych.
Mówią, że: końcówka ciąży jest nieprzyjemna.
Tak, owszem. Brzuch jest ogromny i powoduje dyskomfort, stopy puchną, kręgosłup prosi o litość. Matka Natura to sprytna Matka (ha! jak każda Matka przekonasz się niebawem na własnej skórze!) i wie, co robi. Masz tak dość, że nawet jeśli boisz się porodu, to jesteś gotowa zrobić wszystko, by z powrotem odzyskać kostki, talię i możliwość snu w dowolnej pozycji. Nawet urodzić.Mówią, że: personel szpitala to wysłannicy rodem z piekła.
Tym straszy wiele mam, które poród mają za sobą. Owszem, w wielu szpitalach pracują niesympatyczne położne, niemiłe pielęgniarki i gburowaci lekarze. Tak samo, jak wielu pocztach, w sklepach czy w warzywniaku. Ale przecież jest też ta miła pani Halinka, która zawsze ma dla Ciebie najlepsze jabłka i nawet spod lady wyciągnie dla Ciebie świeżą marchewkę.
Pamiętaj, że jesteś w szpitalu po to, żeby urodzić swoje dziecko, a nie zawierać przyjaźnie z personelem. Jeśli będzie wspierający i cudowny, super. Jeśli nie, ignoruj! Kilka dni po wyjściu ze szpitala zostanie Ci po tych ludziach mgliste wspomnienie, a niemiłymi ludźmi nie warto się przejmować! Poza tym, gdyby rzeczywiście miało być tam tak strasznie, kobiety rodziłyby w domu albo miały tylko jedno dziecko.Mówią, że: poród to rzadko kaskada uniesień.
Poród to poród. Jak będzie wyglądał Twój, nie wie nikt, ale pozytywne nastawienie (bez hiper optymizmu!) na pewno Ci pomoże. Powitanie dziecka to oczywiście piękna chwila, ale sam poród trudno nazwać czymś, co warto pokazać na Instagramie (bo jak wiadomo na Instagramie pokazujemy głównie to, co ładne). Nie zmienia to jednak faktu, że jaki by nie był to… W najczęstszych przypadkach trwa kilka godzin. To tak jakby zrobić sobie depilację, regulację brwi, wycięcie wrastającego paznokcia i borowanie zęba w ciągu jednego dnia. Dasz radę! Tego nie mówią: Ty ustalasz zasady.
Jesteś teraz królową Matką. Ty wybierasz swoje autorytety i absolutnie nie możesz słuchać wszystkich, bo z porodówki odwiozą Cię prosto na oddział psychiatryczny. Masz prawo powiedzieć teściowej, kuzynce, mężowi i sąsiadce, że doceniasz ich troskę, ale wolisz, kiedy zamiast rad przynoszą pierogi, klopsy albo naręcze róż. Dokonałaś czegoś nadzwyczajnego – dałaś Nowe Życie! Kosmos Ci sprzyja i niech nikt nie waży się mówić, że jest inaczej. Tego nie mówią: najtrudniejsze jest odpoczywanie.
Tak, choć może Ci się to wydawać absurdalne. Najpierw, naładowana adrenaliną po porodzie, nie będziesz mogła zasnąć, potem stres o malucha, o ile i nie sam maluch, też nie pozwolą zmrużyć Ci oka. A do tego te wszystkie wyidealizowane wizje pięknych, szczupłych mam, w czystych, wspaniałych domach, które pachną świeżo pieczonym ciastem. Nie przejmuj się jeśli Twoje życie nie będzie tak wyglądać. Śniadania też rzadko przypominają te z telewizyjnej reklamy kremowego serka. Dojście do siebie po porodzie wymaga czasu, nie wymagaj od siebie zbyt wiele. I nie pozwól, by ktoś inny wymagał. A wychowywanie nowego człowieka to kawał ciężkiej roboty, regeneracja jest niezbędna! Tego nie mówią: Tak, będzie trudno, ale…
Nie raz będzie tak strasznie, że aż śmiesznie. Często tylko strasznie. Wiele razy będzie wydawało Ci się, że nie dasz rady. Może nawet pożałujesz decyzji o rodzicielstwie? To wszystko jakoś możesz sobie wyobrazić, ale uwierz nam, tego, jak będziesz zakochana i uskrzydlona najmniejszym uśmiechem, wyobrazić się nie da.
Tak naprawdę wszystko będzie nowe. Być może trudne, ale przypomnij sobie swój pierwszy dzień w pracy, kiedy nie wiedziałaś jak użyć firmowego ekspresu albo wtedy gdy postanowiłaś nauczyć się pływać na desce. Też było trudno.
Uwierz w siebie. Rozpoczynasz przygodę życia. I nikt Cię tak nie uszczęśliwi i nie wkurzy jak własne dziecko. Dla Niego i dla nas – jesteś BOHATERKĄ!
Napisz komentarz