Tak, tytuł nie kłamie! Co prawda nie możemy Ci zaoferować pomocy w postaci męskiej niani, która zabierze dzieciaki na całe popołudnie, a przy okazji zrobi zakupy i posprząta mieszkanie, ale Panowie, których pragniemy Ci przedstawić, mogą dać Ci dużo więcej, niż chwile dla siebie. Sprawdź, czy ich poglądy mogą zainspirować Cię do zmian i refleksji, które… Uczynią Twoje rodzicielstwo lepszym i przyjemniejszym! Skoro tak gorliwie walczymy o równouprawnienie, czas docenić męski wkład w rozwój pedagogiki i dziecięcej psychologii! Gotowa?DOKTOR GORDON NEUFELD zakłada, że więź między dzieckiem a rodzicami to najsilniejszy i najbardziej wartościowy oraz potrzebny rodzaj relacji. Intuicyjnie każdy z nas przyznałby mu racje gdyby nie… Realne obserwacje dzieci w okresie dorastania, które swoje oddanie wobec mamy i taty zdecydowanie neguje, oddając się fascynacjom związanym z grupami rówieśniczymi. Anegdotyczne powiedzenie brzmi „kochasz, wspierasz, wychowujesz, a potem ono i tak pójdzie do szkoły” – dr Neufeld pochylił się nad tym zjawiskiem i za swój cel postawił sobie przywrócenie relacjom rodziców z potomstwem należyte miejsce.
Jest współautorem psychologicznej książki pt. „Więź. Dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów”, która pomaga rodzicom przyjrzeć się uważniej, głębiej oraz bardziej refleksyjnie relacjom z pociechami, a tym samym utrwalić łączącą ich więź. W czasach, kiedy dzieciaki narażone są na tak wiele, działających niezwykle intensywnie i multiplikowanych bodźców szczególnie ważne jest, aby opierały się na mocnych fundamentach tj. rodzinny dom. Jak tego dokonać? Można zacząć od przeczytania książki lub zapoznania się z wybranymi poglądami autora oglądając jego inspirujące wystąpienie na konferencji TEDx pt. „Relation matters”, czyli – Relacje mają znaczenie.
LAWRENCE COHEN – psycholog i terapeuta specjalizujący się w terapiach dzieci i dorosłych poprzez zabawę. Jego wizja rodzicielstwa przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy… Za bardzo się nim przejmują, starają i twierdzą, że ciągle muszą sprostać jakimś wyimaginowanym normom i ideałom. Cohen zakłada, że nasze życie, a tym samym tak istotna jego część jak rodzicielstwo, jest przepełniona stresem, obawami, poczuciem powinności oraz presją, która odbiera nam radość życia i zwyczajnie pozbawia sił, których tak bardzo potrzebujemy, kiedy po raz kolejny okazuje się, że rodzicielstwo to jednak często ciężka praca pełna wyzwań. Może optymizm i poglądy autora przypadną Ci do gustu i spojrzysz na swoją codzienność z innej perspektywy?
Od wieków wmawia się nam, że bycie rodzicem oznacza porzucenie wszystkiego, co beztroskie i związane z własnym dzieciństwem, ale czy nie dostrzegasz w tym paradoksu? Lawrence Cohen owszem – dlatego uważa, że rozwiązaniem wielu problemów może stać się beztroska, za którą tak często się karcimy i której sobie zabraniamy. Zabawa to doskonała metoda rozwoju emocjonalnego dzieci, która może poszerzać ich kompetencje i wiedzę, a jednocześnie umacniać ich więzi z rodzicami. Korzyść dla dziecka wydaje się być tutaj niezaprzeczalna, a co z rodzicami? Skorzystanie z dziecięcej perspektywy to bardzo pouczająca lekcja, nostalgiczna podróż w przeszłość i doskonały stymulant międzypokoleniowej komunikacji! Lawrence Cohen twierdzi, że bycie rodzicem to przede wszystkim świetna zabawa, a lęki i obawy odbierają nam radość wynikającą z tego pouczającego procesu. Nam dało to do myślenia, a Tobie?
GERALD HUTHER – założeniom tego autora trudno odmówić nieco idealistycznego charakteru. Zakłada on, że system wychowania ustalony kilkadziesiąt (a nawet kilkaset lat temu) w żaden sposób nie odzwierciedla aktualnej sytuacji na polu rodzic-dziecko. Świat rozwija się tak szybko, że już od dawna mówi się, iż to nie rodzice pozostają mentorami życiowymi pociech, a to dzieci coraz częściej są przewodnikami dla swoich rodziców np. w poruszaniu się pośród nowoczesnych technologii. Zmiany zaszły także w zakresie międzyludzkich relacji – jeszcze 100 lat temu większość społeczeństwa uznawała małżeństwo za jedyną słuszną drogę właściwego społecznego funkcjonowania, a dziś? Tradycyjny obraz rodziny mocno się zdeaktualizował. Coraz częściej mamy do czynienia z relacjami o nieformalnym charakterze, rodzinami w skład których wchodzą dzieciaki partnerów z poprzednich związków. Wychowywać dziecko w takich okolicznościach to niesamowite wyzwanie.
Huther to dostrzega i apeluje, żeby na swoje dzieci nie patrzeć z obawą, a … nadzieją i optymizmem. Autor głęboko wierzy, że w każdym z naszych pociech drzemie niesamowity potencjał i talent, a usilnie wciśnięcie dziecka w schemat „grzecznego”, „posłusznego”, „niezadającego pytań” człowieka oraz ucznia, który ma za zadanie jedynie nauczyć się czegoś na pamięć i odtworzyć, wyrządza mu ogromną krzywdę. W zasadzie wszystkim, bo przyszłość tego dynamicznie rozwijającego się świata zależy od naszych dzieci, więc to dość logiczne, że muszą na bieżąco i kreatywnie musieć sprostać mu czoła zamiast korzystać ze schematów działań, które już dawno się przedawniły?
Gerald Huther głosi, że musimy przestać uczyć dzieci posłuszeństwa, a stymulować u nich rozwój samodzielnego myślenia. Więcej o jego poglądach znajdziesz w książce „Wszystkie dzieci są zdolne”. A wywiad z autorem znajdziesz TU.
STUART SHANKER. O tym, że przemoc fizyczna wobec dzieci jest zakazana, nie trzeba nikomu przekonywać. Psychiczna jednak niejedno ma imię i choć często wydaje się nam, że nie przekraczamy granic, to jednak może się zdarzyć, że nasze dziecko odbiera to inaczej. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, każdy traci cierpliwość i nie ma chyba nikogo, kto nie podniósłby głosu na swoje dziecko, jednak czy aby traktowanie tego jako normy nie jest jedynie usprawiedliwianiem się i szukaniem rozgrzeszenia? Nad tym, co dzieje się, kiedy puszczają nam nerwy i krzyczymy na dziecko pochylił się Stuart Shanker, starając się w swoich spostrzeżeniach zawrzeć perspektywę zarówno rodzica jak i dziecka. I co odkrył?
W przeważającej większości sytuacji tracimy kontrolę wówczas, kiedy poziom stresu i wyzwań jest odwrotnie proporcjonalny do zasobu sił. Krótko mówiąc – im bardziej jesteśmy zestresowani, tym łatwiej wybuchamy. Najczęściej następuje to w sytuacjach, które mogą stanowić zagrożenie dla dziecka lub wówczas, kiedy dziecko nie stosuje się do naszych poleceń. Wydaje się nam, że krzyk działa – dziecko zamiera, przez moment przestaje nawet robić to, o zaprzestanie czego go prosimy… Co jednak dalej? Działanie pod wpływem stresu uruchamia u nas syndrom, będący spadkiem po naszych przodkach, zwany syndromem walki i ucieczki. To nagłe skoki adrenaliny i dopaminy, szybka mobilizacja do ucieczki i agresja umożliwiały naszym prehistorycznym krewnym przetrwanie. Dziś odpowiadają za nasze wybuchy złości i utratę samokontroli.
Mózg w stanie „walki i ucieczki” sprawia, że zachowujemy się nerwowo i agresywnie, a to zachowanie automatycznie udziela się dziecko. Nie znajdując ujścia dla własnych emocji i metod właściwego ich rozładowania sprawiamy, że nasze dziecko uczy się dokładnie tego samego, toksycznego schematu. A nawet jeśli „dzięki temu” jest posłuszne, warto zastanowić się, czy na bazowaniu na strachu w budowaniu relacji z dzieckiem nam zależy? O tym, jak rozwiązać ten problem pisze Stuart – koniecznie zapoznaj się z jego teorią o samoregulacji, która pomoże zapanować Ci nad własnymi emocjami oraz wesprzeć dziecko w ich prawidłowej obsłudze. Więcej o metodzie self-regulation znajdziesz w książce autora:
ANDREW FURRELL. Kolejny mężczyzna, który w dziecięcym potencjale pokłada ogromne nadzieje. Andrew Furell zwraca uwagę na naturalną ciekawość i skłonność do eksperymentowania wśród dzieci, które rzadko kiedy zrażają się niepowodzeniami, a błędy traktują jak inspirację do szukania alternatywnych rozwiązań. Niestety, te bezcenne umiejętności brutalnie tłamsi w nich system wychowania oraz edukacji. Wszyscy chcemy, aby nasze dzieci były niezależne, inteligentne i kreatywne, a jednocześnie wymagamy od nich, by były grzeczne, siedziały cicho i robiły to, co się im karze. Paradoks? I to ogromny!
Andrew Furell uważa, że to rodzice mają największą moc w rozbudzaniu potencjału swoich pociech, a kluczowe dla ich rozwoju są właśnie pierwsze lata, w których głos rodzica brzmi dla nich jak głos mentora! Warto dobrze wykorzystać ten czas i pomóc dziecku odkryć swój potencjał, a może i nawet przysłowiowy geniusz?
„Jest jednak faktem, że nasze dzieci należą do najbystrzejszego pokolenia ludzi, jakie kiedykolwiek istniało. Ta najnowsza wersja człowieka jest o 40 procent bardziej inteligentna niż przeciętna młoda osoba w 1950 roku. W zeszłym stuleciu średnia wartość ilorazu inteligencji wzrastała co 10 lat o 3 procent. Tendencja ta utrzymuje się, a być może nawet przybiera na sile.”(fr. książki).
Męska rola w dziedzinie rozwoju pedagogiki była niedoceniana także przez nas, a lista nazwisk, które warto byłoby tu wymienić, jest imponująca! Zaangażowanie, bez względu na płeć, konfrontacje poglądów i możliwość poddania swojego postępowania i myślenia krytycznej refleksji to bardzo pouczająca lekcja i wstęp do bycia jeszcze lepszym rodzicem! Który z Panów przemówił do Was najbardziej? Czekamy na Wasze opinie!
Napisz komentarz