Dziś rozmowa z kobietą – robotem wielofunkcyjnym. Kasia ciągle coś wymyśla, projektuje i tworzy, dzieląc się swoimi pomysłami oraz ich finałem poprzez bloga i kanał na Vine. Jeśli dość macie blogów o życiu, rozterkach, emocjach, a interesuje Was, jak przerobić stary mebel, ufarbować buty, czy zrobić COŚ z niczego – TwojeDIY.pl to strona dla Was!Pytanie oklepane jak boazeria w peerelowskim mieszkaniu, ale wypada od niego zacząć. Czy majsterkować, kombinować lubiłaś od zawsze? Nudziły Cię lale i zabawa w bal, a kusiło rozmontowywanie telewizora?
Moje dzieciństwo zaczęło się właśnie w PRL-u i za wiele nie było w tych czasach, ale moi dziadkowie i rodzice byli bardzo zaradnymi ludźmi. W domu wiecznie się coś tworzyło. Mama szyła sukienki z gazy i potem je farbowała. Na balkonie suszyły się szyszki, z których powstawały małe choinki ozdobione koralikami, a sprzedawane były do Cepelii. Tata naprawiał telewizory, więc szybko poznałam wszystkie narzędzia do ich naprawy. Potem była budowa domu i domku letniskowego, a ja chętnie pomagałam, bo od małego to lubiłam. Szybko zaczęłam szyć na maszynie i w wieku 10 lat już sama robiłam prezenty pod choinkę dla rodziny. W domu była nawet stolarnia, bo mój dziadek po pracy hobbystycznie robił meble, zabawki. Miałam gdzie się bawić.American dream w teorii zna każdy. Niesatysfakcjonująca robota, jakieś marzenie, pasja, ryzyko, podjęcie wyzwania i… bum, spektakularny sukces! Brzmi bajkowo jak z Disneya, ale w realu chyba nie jest tak łatwo? Jak to się stało, że zrezygnowałaś z etatu na rzecz własnej – dosłownie WŁASNEJ – roboty? Wstałaś we wtorek i zamiast pojechać w Bieszczady, złożyłaś wymówienie? Czy może blog stopniowo wykluczał możliwość normalnej pracy?
To jeszcze inna wersja american dream. Najpierw zrezygnowałam z marnej pracy u kogoś, poszłam na swoje, ale że szybko opanowuję obowiązki, a rutyna mnie mocno męczy, dobrze prosperującą firmę odsprzedałam dalej. Dałam sobie czas na znalezienie lepszego zajęcia. Przypadkowo zaczęłam pisać bloga o tym, co lubię. Nie wiedziałam, że na tym można zarabiać. Ba, ja nawet nie znałam innych blogerów, nie wiedziałam, że jest blogosfera. Bardzo naiwnie weszłam w blogowanie, ale dzisiaj wiem, że to był atut. Nikogo nie naśladowałam, wypracowałam sobie swoje blogowanie i ciągle się uczyłam. W zasadzie to cały czas się uczę.Kobiety na ogół domagają się równouprawnienia, ale – jak to mówią – „feminizm kończy się tam, gdzie trzeba wnieść lodówkę na 4. piętro”. Podobno unikamy „męskiej roboty”, często udając głupsze, niż jesteśmy, i wołając mężów. Nie denerwuje Cię to? I jak to jest z Tobą? Gdy nie wiesz, jak coś zrobić, to próbujesz do skutku? Nie wstydzisz się czasem prosić o pomoc?
To, że umiem to i owo, nie zamienia ról w naszym domu. Mój mąż wykonuje wszystkie ciężkie prace. Gdy go nie ma, robię to wszystko sama. Nie lubię czekać. No może lodówki na 4. piętro bym nie wniosła, ale z pewnością zorganizowałabym sąsiadów i pokierowała ich z lodówką do mojego mieszkania. (śmiech) Przy mężu czuję się kobietą i to jemu oddaję pole do popisu w męskich sprawach.
Nie boli mnie niezaradność innych pań. Wiele wymagam od siebie, ale do innych mam dużo cierpliwości. To mi pozwala prowadzić warsztaty DIY.Podział na męskie i damskie role w Twoim małżeństwie chyba uległ mocnemu przekształceniu, skoro to Ty uwielbiasz szlifierkę. Co jednak z synami? Chciałabyś, żeby byli zaradni jak mama, czy liczysz na to, że potencjalne synowe też będą wszechstronne?
Chłopcy są bardzo zaradni i dużo mądrzejsi od nas. O nich nie muszę się nawet martwić. Tak naprawdę wystarczy mi, żeby byli zdrowi i szczęśliwi.A może właśnie Twoja samodzielność chłopaków motywuje do większych starań?
To na pewno, bo czasami mi pomagają i na co dzień obserwują moją pracę. Mają z pewnością większą wiedzę niż rówieśnicy. Dużo sami potrafią i wykorzystują swoje umiejętności. Gdy pójdą kiedyś na swoje, z pewnością nie będą wołać fachowców do zatkanego zlewu.Mąż rozumie i podziela Twoją pasję czy wręcz przeciwnie: realizuje się poprzez zainteresowania zupełnie inne od Twoich?
Gdyby nie Mariusz, nie byłabym w stanie zrealizować wielu rzeczy. Po pierwsze, to on jest moim dostawcą, księgowym, czasami fotografem. Nie sposób nie podzielać mojej pasji, kiedy obydwoje pracujemy w domu. Po drugie, robię fajne rzeczy, więc rodzina zawsze mi kibicuje i mnie podgląda.Czy pamiętasz swój pierwszy autorski pomysł, niekonwencjonalne wykorzystanie jakiegoś przedmiotu, przeróbkę czegoś, co zrobiło wrażenie na Tobie i innych?
O kurczę, trudne pytanie. Wykonałam na blogu ponad 600 tutoriali oraz wiele innych w życiu przed blogiem. I szczerze mówiąc, sama nie pamiętam ich wszystkich. Każdy pomysł, projekt jest wyjątkowy, a ja przy jego tworzeniu wkładam całą siebie. Z wielu rzeczy, które zrobiłam, korzystamy na co dzień. Na przykład w domku letniskowym na tarasie mamy stół mojego autorstwa, ławkę i odnowione fotele. To bardzo cieszy, gdy zrobiło się coś, co służy nam już lata i fajnie wygląda.Pisałaś o tym, że długo miałaś kompleks wynikający z faktu, że nie piszesz o rzeczach istotnych, zmieniających życie. Nie jest jednak tak, że tłumy lgną do Ciebie, bo pokazujesz im, jak małymi krokami jednak coś w tym życiu, domu, przestrzeni, głowie zmienić?
Ostatnio właśnie miałam taką refleksję, że gdy pokazuję małe rzeczy, rozwiązuję jakieś banalne problemy w życiu moich czytelników, to oni potem mają czas na tworzenie czegoś większego. Taka myśl dodaje mi wiary, że to moje całe blogowanie jest ważne na wielu poziomach.Masz bliskie relacje z czytelnikami? Wysyłają Ci wiadomości od serca, tak jak wówczas, kiedy prowadzi się bloga o życiu, rodzicielstwie? Czy raczej dostajesz konkretne pytania – o rodzaj farb, lakierów…?
Dostaję mnóstwo pozytywnego feedbacku od czytelników. Czasami są to spontaniczne wiadomości, że ktoś mnie czyta, podziwia i próbuje swoich sił, a drugi rodzaj to zapytania o konkretne porady. Te wymagają ode mnie rozwiązywania różnych problemów i często poświęcam im dużo czasu. Staram się każdemu odpowiedzieć, ale im blog staje się popularniejszy, tym robi się to trudniejsze. Jednak nie poddaję się.Synowie są dumni, że mama tak dobrze ogarnia nie tylko obsługę sprzętów technicznych, lecz także nowych technologii oraz social mediów? Pomagają czy może sami przestali za Tobą nadążać?
Dzieciaki raczej wyprzedzają nas w technologii. Mimo że mam niestandardową wiedzę i umiejętności, to dla chłopaków jest to jakieś normalne i naturalne. Czasami w rozwiązywaniu problemów informatycznych pomaga mi starszy syn, ale często też ten młodszy mnie czegoś ciekawego nauczy. Dzięki nim jestem zawsze mocno na czasie, nadążam za nimi.W Twoim przypadku te umowne podziały genderowe pewnie są bez sensu, bo najzwyczajniej pokazujesz, że można lubić i wiertarkę, i róż. Ale tak poza pasją do majsterkowania – jaka jesteś? Kobieca i delikatna, uwielbiająca romantyczne komedie i lampkę wina czy zawsze bliżej było Ci do zainteresowań facetów?
Cóż… Lubię pracować w ogrodzie, godzinami malować paznokcie, miziać i kochać kota oraz spać, gdy tylko mam okazję, hi, hi. Unikam w życiu tego, co mnie irytuje i denerwuje. Bardzo wybieram ludzi, z którymi się spotykam. Szczerze powiedziawszy, to tak ułożyłam sobie życie, aby robić to, co chcę i kiedy chcę.Mogę tylko pozazdrościć! Czy majsterkowania, patrzenia na przedmioty w niekonwencjonalny sposób można się nauczyć, wyćwiczyć to w sobie z czasem? Czy to dar, talent jak każdy inny? Urodziłaś się z „tym” czy nabyłaś w czasie kolejnych prób?
Trochę to jednak dar. Przede wszystkim mam odwagę, aby zacząć, bo wiele osób już na wstępie załamuje ręce i mówi, że nie umie. A ja zawsze odpowiadam: „spróbuję”. Czasami sama sobie dokładam w ten sposób pracy, ale i tak to lubię. Po czterech latach blogowania i – co za tym idzie – intensywnego tworzenia sama widzę, że trening czyni mistrza i dostrzegam, jak wielkie postępy zrobiłam w tworzeniu DIY. W przerabianiu rzeczy pomaga mi wyobraźnia. Szybko widzę w głowie, co mogę osiągnąć, gdy zrobię to i to.Jak to się stało, że ze swoimi pomysłami postanowiłaś wyjść do ludzi i podbić serca tylu czytelników? Dziś tak przecież trudno się wybić. Wiesz, co mogło zadecydować o Twoim sukcesie?
Jedna z moich koleżanek wiecznie podbierała mi moje dekoracje. Wpadała do mnie na kawę i wychodziła z jakimś gadżetem. Któregoś dnia chciałam się postawić i zachęcałam ją, żeby sama sobie zrobiła coś podobnego, bo to jest łatwe. Zarzekała się wtedy, że ona nie umie i że nie zrobi tego tak ładnie jak ja. Wtedy naszła mnie myśl, że wiele osób pewnie tak podchodzi do DIY. Postanowiłam stworzyć miejsce, które to im ułatwi. Tak powstało Twoje DIY.Największe majsterkowo-konstrukcyjne marzenie do spełnienia to…? Własnoręczne wybudowanie domu?
Tu mnie masz. Tak, chciałabym wybudować swój własny dom. Może nie porwę się na murowanie i wykonanie domu w 100% własnymi rękoma, ale zapewniam, że dotknę każdej cegły, z której powstanie. Plany domu mam w głowie, ale na razie to wielkie marzenie, które motywuje mnie do pracy. Może kiedyś uda mi się je zrealizować i wyprowadzić się z miasta na wieś.Jakoś nie mam wątpliwości, że to nie tylko marzenie, ale i precyzyjny plan zapisany w Twojej głowie, który siłą rzeczy, jak reszta, musi zostać zrealizowany…Kasia Ogórek –absolwentka Majsterkowania Stosowanego, Lutowania Dziennego i Szlifowania Ręcznego. Na co dzień pomysłodawca „zrób to sam”, wiecznego obmyślania co by tu zmajstrowaći autorka bloga TwojeDIY.pl . Kasia świetnie liczy w myślach (na palcach też umie), rozumie system zero jedynkowy, w domu prowadzi bibliotekę, a jej zbiory książkowe nie mieszczą się na półkach. Mimo natłoku obowiązków i pomysłów, nieustająco pozostaje żoną swojego męża oraz mamą swoich synów!
Napisz komentarz