Koniec pierwszego semestru zbliża się nieubłaganie i nauczyciele zaczynają wystawiać oceny. Zerkasz na listę ocen swojego dziecka i czujesz, jak krew odpływa Ci z twarzy, jakbyś miała za chwilę zemdleć? Wyniki w nauce Twojego dziecka nie są zadowalające, a nauczyciele alarmują, by Twój syn czy córka zabrali się do pracy? Jak obudzić ambicje u swojego dziecka i skłonić je do poprawienia ocen? Tylko spokojnie, razem z nami rozwiążesz nawet taki problem.Przede wszystkim nie rozpoczynaj rozmów z dzieckiem zanim nie ochłoniesz, by nie dać ponieść się emocjom, które nie ułatwią dogadania się z dorastającą latoroślą. Przejdź się, wypij napar z melisy, weź kilka głębokich wdechów i dopiero wtedy zainicjuj rozmowę.
Daruj sobie oskarżycielski i moralizatorski ton oraz stwierdzenia, które pewnie niejednokrotnie słyszałaś w dzieciństwie: „Twoim jedynym obowiązkiem jest szkoła, a Ty ją zawalasz!”, bo być może szkolne problemy to tylko symptomy poważniejszych kłopotów Twojego dziecka albo … skutek zakochania? Nim nie dowiesz się prawdy, nie wyciągaj pochopnych wniosków – kilka słów za dużo i możesz doprowadzić do czegoś więcej, niż domowa kłótnia, a utrata zaufania swojej pociechy.
Niemal każda mama marzy o tym, aby jej dziecko było najlepsze w każdej z dziedzin, tym bardziej w szkole, gdzie rywalizacja staje się codziennością, a wyniki mierzone stopniami umożliwiają dokonywanie porównań osiągnięć dziecka na tle jego grupy rówieśniczej. Nikt jednak nie urodził się wszechstronny! Jeśli sytuacja dziecka zagraża jego przejściu do następnej klasy, konieczny będzie długofalowy proces, w którym aktywnie uczestniczyć muszą wszystkie trzy strony – rodzice, nauczyciel, ale przede wszystkim dziecko. W przypadku tak trudnej sytuacji, zgłoś się do nauczyciela wykładającego problematyczny przedmiot wraz z dzieckiem, by osobiście dowiedzieć się, jak możesz pomóc dziecku i czego oczekuje od niego nauczyciel. Być może wystarczy kilka dodatkowych lekcji, korepetycje sam na sam z kimś, kto wykaże ciąg przyczynowo-skutkowy zagadnień, które sprawiają dziecku trudność? Na pewno nie namawiaj nauczyciela, by pozwolił dziecku po prostu poprawić konkretną ocenę i mu „odpuścił”. Nie tędy droga!
Bez względu na to, czy szkolne problemy Twojego dziecka pojawiły się nagle, narastały z czasem tudzież towarzyszą mu od początku, musisz pamiętać o tym, że to… przede wszystkim jego problemy. Twoje wsparcie nie powinno być równoznaczne ze zwalnianiem dziecka z odpowiedzialności i załatwianiem trudnych spraw za niego. Na oceny semestralne pracuje się kilka miesięcy – dziecko już wcześniej musiało uzyskiwać od nauczyciela sygnały, że jego zaangażowanie w opanowanie materiału nie jest wystarczające. Jeśli stopień semestralny jest dla Ciebie szokiem oznacza to, że dziecko długo Cię okłamywało lub/i nie byłaś na bieżąco z jego wynikami. Przyczyny takiego stanu rzeczy są jednak w tej chwili mniej istotne. Istotny jest skutek – wystawiona ocena to informacja – o tym, jak dziecko sobie radzi, ale i … Narzędzie motywacji!
Nauczyciele zawsze pozostają bardziej surowi w stosunku do swoich uczniów na koniec pierwszego semestru, szczególnie w przypadku tych zdolnych, ale, z różnych względów, nieskoncentrowanych na doskonaleniu swoich umiejętności i poszerzaniu wiedzy. Ocena semestralna to bardzo często po prostu straszak, który ma za zadanie zmobilizować Twoje dziecko do ciężkiej i systematycznej pracy. Informacja zwrotna po pierwszych miesiącach nauki to także sygnał, które przedmioty wymagają poświęcenia im większej uwagi.
Wracając jednak do roli, jaką masz odegrać w całej sprawie – absolutnie nie możesz przyjąć roli adwokata swojego dziecka. Niedopuszczalne jest to, byś kontaktowała się z nauczycielem zamiast niego i próbowała „załatwić” niewygodną sprawę za swoją pociechę. Zadaniem rodzica nie jest sprawienie, aby jego szkolne stopnie były zadowalające, a przygotowanie do dorosłego życia, w którym popełnia się błędy i trzeba ponieść ich konsekwencje.
Oczywiście indywidualne spotkanie z nauczycielem to konieczność, byś poznała sprawę z perspektywy pedagoga, ale rozwiązywaniem problemu powinno zająć się Twoje dziecko! Być może, aby załagodzić najpilniejsze „pożary” w dzienniku ocen, dziecku wystarczy kilka dodatkowych lekcji w czasie przerwy semestralnej, a następnie sumienne raportowanie postępów nauczycielowi? O tym jednak niech zadecydują wspólnie: uczeń i nauczyciel. Ty możesz udzielić dziecku wsparcia i udostępnić narzędzia tj. korepetycje.To tylko oceny…
Mamo, nie rozpaczaj. Jeżeli dziecko zupełnie nie przejmie się swoją sytuacją, musisz zagryźć zęby i pozwolić mu ponieść konsekwencje. Im wcześniej, tym lepiej dla niego – kiedy rozpocznie karierę zawodową, nie będziesz przecież stać za jego plecami i tłumaczyć, z czego wynika jego opieszałość, a szef nie będzie czekał na to, aż Twoja latorośl dorośnie i stanie się odpowiedzialna. Być może Twoje dziecko nie uzyska czerwonego paska, nie zrobi kariery naukowej, wyciągnie z tej lekcji jednak dużo więcej niż ze wszystkich nocy zarwanych na wkuwaniu zaległego materiału!
Koniecznie porozmawiaj z dzieckiem o tym, jak odbierasz całą sytuację i jak jest Ci przykro, bo przecież starasz się stwarzać mu warunki umożliwiające rozwój i poczucie bezpieczeństwa. Dopytaj, czy jest coś, co możesz zrobić ze swojej strony. Jeśli dziecko w ogóle nie zdaje sobie spraw z powagi sytuacji, nie bój się wyciągnąć negatywnych konsekwencji – zabranie kieszonkowego, telefonu, odwołanie wyjazdu, to doraźne środki, ale być może właśnie takie sprawiają, że nie będziesz jedyną osobą, którą martwi zaistniała sytuacja.
Pamiętaj, że oceny nie są wyznacznikiem wartości człowieka ani receptą na życiowy sukces. Gdyby świat działał w ten sposób, wszyscy niepiątkowi uczniowie daliby sobie spokój z samorozwojem i pracą nad sobą już na starcie, skoro miejsca w peletonie o dostatnie, spokojne życie z marszu zostają zarezerwowane z dużym wyprzedzeniem. Sięgnij pamięcią do swoich szkolnych czasów i zastanów się, czy Ci, którzy rzekomo byli skazani na sukces, rzeczywiście go osiągnęli i… zastanów się, czym ten sukces w ogóle jest.Na szkole świat się nie kończy!
Może się okazać, że Twoje dziecko nie posiada nadzwyczajnych talentów w dziedzinie fizyki, czy matematyki, co jeśli jednak z tego powodu zaczniesz podcinać mu skrzydła i uniemożliwisz odkrycie innych predyspozycji? Dziś papierkiem ukończenia wyższej uczelni może się pochwalić niemal każdy i nie stanowi ono żadnego powodu do dumy. Bardziej liczy się zaradność, elastyczność, pomysłowość i nietuzinkowe podejście do problemu. Kto wie, może Twoje dziecko, które dziś nie może zapamiętać matematycznych wzorów, które opanowują jego rówieśnicy, odkryje w sobie smykałkę np. do robienia mebli i otworzy świetnie prosperującą firmę świadcząca usługi meblarskie? Życie jest nieprzewidywalne, na pielęgnowanie w głowie tylko negatywnych scenariuszy naprawdę szkoda czasu.I jeszcze jedno – szczęśliwy człowiek to ten, który realizuje swoje marzenia, ma przyjaciół oraz rodzinę, a nie prestiżową pracę i dom z basenem, czy nie to chciałaś wpoić swojemu dziecku?
Napisz komentarz