Z położnymi mamy styczność przede wszystkim dwa razy w życiu – kiedy przychodzimy na świat i kiedy stajemy się matkami. Wówczas to bardzo ważne, aby towarzysząca nam położna była kompetentna i pomocna. Często jednak o jej roli zapomina się po opuszczeniu murów szpitala. Dziś macie okazję poznać Natalię Brych, młodą położną z Łodzi. Jak to się dzieje, że spośród wszystkich zawodów świata wybiera się tak odpowiedzialny i trudny? I czym trzeba się kierować, szukając położnej, która miałaby towarzyszyć nam w narodzinach dziecka? Przeczytajcie, ażeby odzyskać wiarę! Szczególnie, jeśli praca i podejście położnych ze starszego pokolenia zdążyły Was zawieść i rozczarować.Małe dziewczynki marzą o byciu piosenkarkami, modelkami. Dorośli za zawody marzeń uznają bycie prawnikiem, lekarzem. Jak to się dzieje, że młoda dziewczyna, chwile po maturze, podejmuje decyzję, że będzie położną? Będzie uczestniczyć w tak granicznym momencie życia kobiet, pełnego potu, łez i krzyku (także radości!)? Marzyłaś o tym od zawsze, czy tak wyszło?
Swoją decyzję o wyborze tego zawodu podejmowałam przez… całe życie! W mojej rodzinie ten zawód to tradycja, ale jako mała dziewczynka nigdy nie byłam pewna, że chcę być położną. To kiełkowało we mnie przez lata. Gdy stawałam przed wyborem przedmiotów zdawanych na maturze, wszystko nagle stało się jasne – albo położnictwo albo nic! Myślę, że położnictwo drzemało we mnie od zawsze i nie zamieniłabym go na żaden inny fach. Każdy człowiek ma jakieś wizje swojej przyszłości, kariery zawodowej. Zwykle są one mocno uproszczone i wyidealizowane, rzeczywistość jest mniej różowa. Jak było z Tobą? Zanim zawitałaś na oddział przewidywałaś, co cię czeka, czy studia i praktyki tak naprawdę dopiero pozwoliły zadecydować, czy chcesz to robić?
Studia i praktyki wspominam bardzo ciepło, może dlatego, że wybrałam to co szczerze kocham więc nie sprawiało mi to, żadnych problemów. Praktyki zdecydowanie tylko potwierdziły mój wybór. Oczekiwania? robić to co się kocha, i mieć z tego frajdę. Wiem, że pracujesz teraz w prywatnym szpitalu, który standardami mocno odbiega od publicznych placówek. Kobiety mają coraz częściej wybór, jednak nie chodzi przecież tylko o wygląd, ładne wnętrza. Dlaczego tak wiele z nich decyduje się na poród w takiej placówce, jak ta, w której pracujesz? Czego oczekuje i tam szuka?
Współczesne kobiety oczekują od położnictwa znacznie więcej niż te które rodziły 20-30 lat temu. Dzisiaj liczy się komfort w ogólnym tego słowa znaczeniu. Piękne wnętrze, doświadczone i oddane swojej pracy położne, życzliwi ludzie wokół, smaczne posiłki i bezpieczeństwo, które zapewniają lekarze – to są główne powody wyboru wielu kobiet. Jest jeszcze jeden ważny powód – poród w moim szpitalu jest całkowicie bezpłatny.Bodajże 2 lata temu maleńki, prywatny, łódzki szpital zarejestrował więcej porodów niż znany Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki, to chyba o czymś świadczy…?
Ciężko jest porównywać się z takim miejscem jakim jest Instytut Matki Polki – tam w znacznej większości występują porody powikłane, ciężkie wady wrodzone i inne medyczne komplikacje – wynika to z faktu, że jest to szpital o III czyli najwyższym stopniu referencyjności. Szpital w którym pracuję jest świetnie przygotowany do fizjologii – czyli porodów zdrowych kobiet i zdrowych dzieci. Cieszmy się więc, że więcej jest porodów zdrowych maluchów i ich silnych mam!Pamiętasz pierwsze dni w szpitalu? Pierwszy poród, który odebrałaś? Jakie emocje towarzyszą po drugiej stronie? Chłodny profesjonalizm, czy jednak specyfika tej pracy nie pozwala przejść do narodzin jak do zwyczajnego faktu?
Pierwsze dni w szpitalu były dla mnie dużym, pozytywnym ale czasami smutnym przeżyciem – spotykałam się z pacjentkami, doświadczonymi położnymi i cenionymi lekarzami – to był taki przedsmak najpiękniejszej przygody w moim życiu. Swój pierwszy poród widziałam w szpitalu, w którym sama przychodziłam na świat i w którym przez 27 lat pracowała moja mama – to miejsce już zawsze będzie dla mnie szczególnie naładowane emocjonalnie. Specyfika tej pracy z mojego punktu widzenia czyli młodej położnej zdecydowanie nie pozwala przejść zwyczajnie do faktu narodzin.Jaka jest Twoja rola w czasie porodu? Jesteś mentorką, która dyscyplinuje rodzącą i pomaga jej się odnaleźć, czy raczej stoisz z boku, asystujesz naturze i rodzącej, która wie, co ma robić, bo tak nas stworzyła biologia?
Moją rolę w porodzie określa sama rodząca i jej najbliżsi. Kobiety rodzące po raz pierwszy często są zagubione, sparaliżowane strachem i zaskoczone więc wtedy moja rola musi dopasować się do sytuacji – muszę być mentorem, trenerem i opiekunką. Położna to kameleon – musimy idealnie odczytywać sygnały i szybko dopasowywać się do tej porodowej układanki.Czy do porodu można się przygotować? Nastawić? Co trzeba wiedzieć przed? Co lepiej się sprawdza – optymizm, czy nastawienie na ponadprogramowy ból, trudne doświadczenie, które zostanie nagrodzone?
Do porodu kobiety przygotowują się w szkołach rodzenia pod okiem profesjonalistów i to jest bardzo dobre. Nastawienie to już coś innego i to może zepsuć wiele w mechanizmie przebiegu porodu – szczególnie opinie pisane przez inne kobiet w internecie mogą zrobić krzywdę wielu porodom – wolałabym, żeby kobiety NIE NASTAWIAŁY się. Poród to ciężka praca, ale każda kobieta jest zaopatrzona przez naturę w odpowiednią siłę, żeby tę pracę wykonać. Chciałabym, żeby każda kobieta miała takie zdanie w głowie, kiedy rozpoczyna się poród.Masz emocjonalny stosunek do dzieciaków, które witasz na świecie? Czy to jak „mali klienci”, których poznajesz przez chwilę i czekasz na następnych?
Uwielbiam moment kiedy dziecko, tuż po porodzie, otwiera oczy. Pierwszy raz otwiera zwierciadło swojej duszy i to dla mnie magiczna chwila. Zdecydowanie mam emocjonalny stosunek do dzieci – bez nich nie byłoby mnie. Często mamy proszą mnie, żebym pomogła im uspokoić dziecko wtedy biorę je w ramiona i słyszę „Jejku, Pani to ma dar” – coś w tym musi być, wierzę w to.Mam za sobą ciążę i urodzenie dziecka. W tym czasie poznałam sporo położnych, większość z publicznych placówek. Jako przyszła matka, dla której wszystko było przerażającą niewiadomą, oczekiwałam odrobiny wsparcia i empatii a nie tekstów w stylu „nie maż się”, „boli,bo musi boleć”, „pieścisz się ze sobą”…
To jest właśnie ta ciemniejsza strona naszego zawodu. Przykro mi gdy słyszę takie opinie. To krzywdzące, szczególnie dla nas, młodych położnych. Staram się też zrozumieć to zjawisko, długoletnia praca, ciężka i bardzo odpowiedzialna, w systemie zmianowym, głodowe pensje – nic przyjemnego.Co pomaga, a co przeszkadza w przebiegu porodu? W świecie natury żaden inny gatunek nie szuka raczej informacji jak urodzić. Tymczasem ciężarne wiedzą coraz więcej, chwilami za dużo lub powtarzają nieprawdę. Jak jest lepiej – iść na porodówkę na żywioł, czy czytać, szukać, szperać? I z jakimi kobietami najłatwiej się współpracuje w czasie porodu? Jak odgania się strach, przywołuje do porządku, pomaga rodzić mimo bólu?
Tak jak już wcześniej wspomniałam – Internet zaburza wiele pozytywnych aspektów porodu. Wiedza? polecam szkołę rodzenia, albo rozmowę z położną która pracuje w szpitalu wybranym przez kobietę. To najlepsze źródła wiedzy i chyba najmniejsze ryzyko rozczarowania. Najlepiej współpracuje się z kobietami zdecydowanymi, zorganizowanymi i otwartymi na współpracę. Strach? Strach najlepiej odgania się położeniem kobiecie w ramiona jej nowonarodzone, zdrowe dziecko.Czy jako młoda położna, która niedawno ukończyła studia, masz jakieś poglądy, które wyznajesz, a na wieść o których niejednej położnej z długim doświadczeniem, stanęłyby włosy dęba?
Poglądy w pracy położnej powinny zejść na drugi a nawet trzeci plan – nie mam takich.W publicznym szpitalu rodzi się w pozycji półleżącej, która nie jest wygodna dla nikogo – ani rodzącej, ani dziecka, ewentualnie dla personelu, który może swobodnie monitorować przebieg akcji porodowej. W prywatnym – ciężarna może brać kojący prysznic, poruszać się, ćwiczyć na piłce, liczyć na ciepłe słowo, obecność bliskiej osoby, wybrać pozycję porodu. Skąd ta przepaść i czy kiedyś to się zmieni? Co musi się zmienić, aby i w publicznych szpitalach można było rodzić bez strachu?
Różnica jest duża. W państwowym szpitalu nadal często gospodarzem jest personel i cała hierarchia czyli dyrektorzy, ordynatorzy i kierownicy, którzy narzucają swoje nierzadko nieaktualne zwyczaje i procedury, a prywatnym to rodząca narzuca nam tempo i rodzaj pracy – to my jesteśmy dla niej. Położnictwo już wykonało ogromny krok naprzód, dzięki fundacjom, rodzącym i rodzinom, które mają potężną siłę do zmian!Bycie położną to chyba stresujący zawód. I do tego kiepsko opłacany. Ciężko zrobić w tej dziedzinie karierę, bo nawet najbardziej zachwycone współpracą pacjentki, kilka dni lub godzin po porodzie opuszczają szpital i pochłania je nowa rzeczywistość. Co Cię trzyma w tej robocie i czy sądzisz, że potrzebne jest tu powołanie?
„Jeśli robisz to co kochasz, to nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu” – ta maksyma idealnie określa moją sytuację. Powołanie, to dla położnej drugie imię – nie można służyć z przymusu.A jak Twoje doświadczenia zmieniły postrzeganie ewentualnego rodzicielstwa, boisz się porodu przez to, że znasz go od podszewki, stracił dla Ciebie ten efekt WOW, skoro oglądasz go na co dzień?
Boję się, ale coraz częściej myślę o sobie jako o przyszłej matce. Jestem w takim momencie życia, że pewnie jeszcze długo to potrwa, ale warto czekać. Jak najbardziej chcę mieć swoje dzieci i… cudze też 🙂Czy to jest rodzaj takiej pracy, z której wychodzi się po ośmiu godzinach i wraca do swoich spraw? Wybacz, ale to dla mnie mocno abstrakcyjne, że o 11 masujesz komuś szyjkę macicy, instruujesz jak oddychać, witasz na świecie nowe życie, a potem, jakby nigdy nic, wracasz do domu ugotować zupę… Czy ja przesadzam? Może ta praca to nic nadzwyczajnego?
Trzeba żyć i normalnie funkcjonować, położne też gotują zupy! Jeśli witam na świecie nowe życie w pozytywnej atmosferze, wszystko przebiega prawidłowo to mam tyle energii, że gdy wrócę do domu mogę ugotować 5 zup! to bardzo energetyczne zajęcie!Dziś możemy wybrać nie tylko szpital, ale i położną, która będzie z nami. Czym warto się kierować dokonując wyboru? Zwykłą sympatią, a może ilością dyplomów położnej?
Spotkać się, porozmawiać, podać rękę i spojrzeć w oczy – wtedy wszystko stanie się jasne i wybór dokona się sam. To taka mała międzyludzka magia.Czy Twoja praca w jakiś aspektach Cię zaskoczyła, rozczarowała? A może zachwyciła, czego też się do końca nie spodziewałaś?
Zachwyca mnie codziennie powtarzający się cud, zaskakuje mnie ciągle tak zgrany zespół w jakim pracuję, a rozczarowanie? dawno tego nie czułam.Sądzisz, że będziesz położną już zawsze?
Nie sądzę, ja to wiem! 🙂Jeśli Twoja znajoma, przyjaciółka, siostra, byłaby w ciąży, namawiałabyś ją, abyś ty asystowała w narodzinach, czy raczej nie?
Jeśli czułaby się bezpiecznie, to bez dwóch zdań byłabym zachwycona możliwością pomocy. Nie narzucam się i nie namawiam, wspieram w każdej decyzji – to jest mój styl pracy. Trudna umiejętność oddzielić życie prywatne od zawodowego, ale trzeba się tego uczyć, żeby móc czasami spokojnie wyjechać na urlop i poleżeć pod palmami.Jakie cechy powinna mieć dobra położna? Cierpliwość, wyrozumiałość, a może też siłę fizyczną, żeby przytrzymać rodzącą, która chce uciekać ze szpitala?
Powinna być sobą, mieć to „coś” to zatrzyma przy sobie nawet najszybciej uciekającą rodzącą,Wiele położnych ma określone i niezmienne poglądy. Jedne karmienie piersią stawiają na równi z karmieniem mieszanką, jedne uważają poród drogą cesarskiego cięcia za wymysł, fanaberię i zło konieczne, inne, jako alternatywę do której kobiety mają prawo. Jakie są Twoje? Położna liberalna czy konserwatywna?
Liberalna. Poród to ma być czas, w którym kobieta ma czuć wsparcie i pomoc a nie ocenę i konsekwencję. Poród w zgodzie z kobietą to najlepszy poród.Co warto mówić kobiecie, która spodziewa się dziecka, żeby jej nie wystraszyć, nie pozwolić oczekiwać jedynie euforii i szczęścia? A może właśnie nie mówić nic i pozwolić to przeżyć po swojemu?
Nie nastawiać, rozmawiać jak z partnerem, bo to przecież wspólna praca 🙂Żałuję, że poznałam Cię dopiero teraz, ale mimo wszystko, mi przywracasz wiarę w to, że praca z powołania ma sens i może uszczęśliwić.Natalia Brych – rocznik 1992, absolwentka położnictwa na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, od prawie roku, samodzielna, zawodowa położna pracująca w prywatnej placówce Medeor Plus w Łodzi.
Comment
Niesamowicie pozytywna postać:) Sama mam dwa porody za sobą i wiem jak ważna jest pomoc położnej, trafić na taką, która swoją pracę traktuje z pasją a pacjentki jak człowieka to prawdziwe szczęście.