Kwestia karmienia nowo narodzonego dziecka, to jeden z najgorętszych, obok form porodu i kolek, dylemat, przed jakim stają świeżo upieczone mamy. Karmiące piersią i butelką stanowią dwa przeciwległe obozy, wzajemnie obrzucają się oskarżeniami o wywieranie presji, wtrącanie się w prywatne sprawy innych kobiet i złe decyzje. O tym, jak karmić dziecko, my również nie zamierzamy decydować. To indywidualna sprawa każdego z rodziców, nim jednak decyzja zostanie podjęta, warto wyposażyć się w stosowną wiedzę, która upewni nas, o słuszności dokonanych wyborów. Oto porcja przydatnych informacji.Pierś – naturalnie nie zawsze znaczy łatwo
Tak, mleko mamy to najłatwiej przyswajalny, najlepszy pokarm dla każdego dziecka, dostosowany składem i zawartością kaloryczną do każdego z etapów jego rozwoju. Sprawa wydaje się być oczywista – każdy ssak karmi przecież swoje potomstwo. Natura zaprogramowała to tak, aby matka, po wydaniu na świat dziecka, była w stanie zapewnić mu dostateczną ilość pokarmu. Jest pierś, jest dziecko, oksytocyna po porodzie zaczyna uaktywniać laktacje, co może zatem być w tym trudnego? To bardzo uproszczone, ale niestety, popularne przekonanie. Młoda mama może jednak napotkać na wiele trudności, które uczynią z karmienia problem albo wręcz je uniemożliwią. Warto rozprawić się zatem z paroma mitami na temat karmienia. Oto kilka najpopularniejszych:
- „Nie mam mleka!” – z punktu widzenia biologii, to w zasadzie niemożliwe. Proces produkcji pokarmu rozpoczyna się jeszcze zanim dziecko pojawi się na świecie (część z mam go wyczuwa albo nawet dostrzega jego śladowe ilości na biustonoszu), rozkręca na dobre po porodzie. W przypadku porodu drogą cesarskiego cięcia, kiedy akcja porodowa nie miała miejsca, jego napływ następuje zwykle w 3-6 dobie po cesarskim cięciu. W przypadku porodu naturalnego, nawet w drugiej! Brak pokarmu jest często złudzeniem wynikającym ze strachu o maleństwo. Pomóc może wiara we własne siły, wsparcie bliskich i doświadczonego doradcy laktacyjnego, a także upór oraz jak najczęstsze dostawianie dziecka do piersi.
- „Mleka jest za mało”– to kolejny z nieprawdziwych stereotypów. Nowo narodzone dziecko ma żołądek o pojemności małej łyżeczki cukru. Nawet kilka kropel jest w stanie zaspokoić jego głód. Częste karmienia wynikają z faktu, że małe dziecko nie jest w stanie najeść się na zapas, a pokarm mamy jest dla niego lekkostrawny, stąd częsta potrzeba ssania. Pierwsze miesiące życia malucha to okres przystosowania- nie tylko dziecka do nowego środowiska, kobiety do roli mamy, ale i… piersi, do bycia wystarczającym źródłem pożywienia. Problemy dotyczące za małej ilości mleka, czy jego nadmiarów, są przejściowe, wymagają cierpliwości ze strony mamy i wiary w powodzenia misji pt. karmienie.
- „Karmienie potwornie boli!”– tak może być na początku. Sutki i brodawki, nieprzyzwyczajone do tak intensywnej stymulacji, jaką funduje im młody ssak, mogą pękać, krwawić i sprawiać ból. To także przejściowe albo w ogóle nie musi mieć miejsca, więc nie warto martwić się na zapas. Tu znów pomocna będzie rzetelna wiedza, wsparcie bliskich, a także noszenie przewiewnego biustonosza bądź też umożliwienie piersiom regeneracji poprzez pozostawienie ich odkrytymi i smarowanie… własnym mlekiem albo stosownymi maściami dostępnymi w aptece.
- „Moje mleko mu szkodzi!” – gdyby mleko mamy szkodziłoby dziecku, niejeden gatunek uległby wyginięciu. Noworodek jest trochę jak kosmita rzucony w kompletnie nową rzeczywistość. Pomyśl, jak sama byś się czuła w zupełnie obcym świecie, wśród samych obcych bodźców, wrażeń i ludzi, bez możliwości porozumienia się ze światem inaczej, niż poprzez płacz, a nawet pozbawiona kontroli nad swoimi rękami! Mama jest tą, które dziecko zna, kojarzy, rozpoznaje jej głos, a ssanie, to nie tylko odruch umożliwiający zaspokojenie głodu, ale i zapewniające poczucie bezpieczeństwa. Na początku tylko Ty i ono są w stanie uspokoić malucha. Czy będąc kosmitą, nie domagałabyś się rozpaczliwie obecności tego, kto sprawia, że czujesz się bezpieczniej?
- „Zjadłam coś nie tak!” – noworodek może płakać naprawdę z wielu powodów i nie zawsze będzie to spowodowane dolegliwościami brzuszkowymi,czy głodem. Jedyną drogą komunikacji, jest płacz, a jego źródłem, czasem, nawet … drapiąca metka w śpiochach! Nie warto panikować. Ponadto, trzeba wiedzieć, że mleko mamy nie powstaje z jedzenia, a składników krwi! Żaden groch, ostra papryka, czy cebula, nie przenikają do mleka, a tylko składniki odżywcze, pobierane z pokarmu, bądź też, w przypadków ubogiej diety, z organizmu mamy. Dlatego mama powinna dbać przede wszystkim o zdrową i zbilansowaną dietę (z myślą bardziej o sobie, bo mleko dla dziecka zawsze będzie miało dostosowany do jego potrzeb skład). Zapomnijcie o gotowanej kurze, marchewce i poczuciu winy po zjedzeniu najmniejszego kęsa tego, co lubisz! Dolegliwości brzuszkowe są najczęściej związane z niedojrzałością układu trawiennego, na który pomóc może stosowanie środków zalecanych przez lekarza oraz… czas. Dlatego przed upłynięciem przynajmniej 3 miesięcy, nie powinno się zalecać zmiany diety dziecka, sugerować alergii i sądzić, że mleko modyfikowane pomoże maluchowi.
To tylko wybrane mity w walce z którymi mama powinna wyposażyć się w gruntowną wiedzę. Świadomość dostosowującego się składu mleka do potrzeb rozwojowych dziecka, obecności w mleku przeciwciał z organizmu mamy, a nawet komórek macierzystych, może bardzo pomóc w staraniach o naturalne karmienie.Mleko modyfikowane- zło czy wygoda i ułatwienie życia rodziców?
Pierwsze, sztuczne mieszanki stworzono z myślą o dzieciach, które zostały osierocone, pozbawione opieki mam i mamek po to, aby nie umarły z głodu. Z czasem, udoskonalane i zmieniane przez wielu producentów, stały się ofertą skierowaną do młodych rodziców, którzy odtąd posiadają wybór, czy chcą karmić dziecko naturalnie, czy za sprawą mieszanki produkowanej na bazie krowiego mleka. Przeciwnicy tej formy karmienia zarzucają sztucznemu mleku nieporównywalnie gorszy, w stosunku do naturalnego, skład, a nawet zawartość substancji szkodliwych tj. olej palmowy czy cukier. Zdarza się, często niesłusznie, że krytykują otarcie mamy, które zadecydowały o zaniechaniu karmieniem piersią, określając je leniwymi i wygodnymi. To niedopuszczalne i aby lepiej zrozumieć perspektywę tych mam, które wybrały mieszankę, także warto rozprawić się z paroma mitami:
- „Mamy karmiące butelką nie kochają swoich dzieci tak bardzo, jak te, które wybrały pierś”– to jedna z najbardziej bolesnych i krzywdzących bzdur. Nie znajdujemy się w ciele i sytuacji drugiej kobiety i nie mamy prawa oceniać motywów jej działania. Miłość macierzyńska, to coś znacznie głębszego i większego, niż kwestia karmienia i naprawdę istnieje cała masa sposobów na pokazanie dziecku, że jest kochane i najważniejsze dla rodziców.
- „Karmienie butelką jest wygodne!”– to zależy. Nocne wędrówki do kuchni, w celu przygotowania mieszanki, usypianie rozbudzonego z głodu dziecka, zgadywanie, czy powodem płaczu jest głód, czy inna przyczyna (i wylewanie przygotowanego mleka, które nie może czekać zbyt długo), konieczność zabierania ze sobą całego ekwipunku z butelek, termosów i proszku, nie brzmią zachęcająco. Ponadto, mleko sztuczne nie jest tanie i może poważnie nadszarpnąć budżet młodych rodziców.
- „Dzieci karmione butelką lepiej śpią”– to jeden z mitów, który sprawia, że mamy często rezygnują z karmienia naturalnego wierząc, że będą mogły dzięki temu przespać noc. Nie ma tu jednak żadnej reguły. Tak, mleko sztuczne jest bardziej kaloryczne i ciężkostrawne, niż naturalne i małe dzieci bardzo często na jego trawienie reagują zmęczeniem i snem, to jednak trwa krótko albo nie ma miejsca wcale. Dzieci mogą się budzić z wielu powodów:z pragnienia, przez zły sen, mokrą pieluchę. Niektóre po prostu taki mają urok i nie dają rodzicom się wyspać.
Karmienie sztuczną mieszanką, ma oczywiście także zalety. Butelkę może podawać dziecku chociażby tata, a dzięki temu aktywniej uczestniczyć w opiece nad maluchem, budować z nim więź i odciążyć zmęczoną partnerkę. Mieszanka sprawia, że w zasadzie każdy może dziecko nakarmić, co znacznie ułatwia kobiecie podejmowanie aktywności tj. powrót do pracy, wyjścia z domu, wyjazdy bez dziecka. Maluch butelkowy nie jest tak mocno uzależniony od piersi, a co za tym idzie, od mamy (co nie znaczy, że kocha ją mniej!) i chętniej spędzi czas pod opieką kogoś innego, niż rodzicielka. Karmienie piersią bywa też, z obiektywnych względów, po prostu niemożliwe (kiedy np. nie pozwala na to stan zdrowia mamy lub kiedy ona sama nie wyraża takiej chęci). Poruszanie tego tematu może być drażliwe, bolesne i prowadzić do niepotrzebnych kłótni. Warto pamiętać, że jeśli decyzja o formie karmienia już zapadła, nie mamy prawa jej negować, oceniać innych mam, wtrącać się i na siłę dzielić radami.
Choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali, nie przekonamy wszystkich do swoich racji. Własne decyzje to święte prawo każdego z nas i naszym obowiązkiem jest to uszanować. Temat karmienia jest często drażliwy i bolesny, więc lepiej nie poruszać go z mamą, która wyraźnie nie zakomunikowała, że chce poznać nasze zdanie i zasięgnąć opinii.
Nie zapominajmy, że karmienie to tak naprawdę jeden z wielu tematów i wyzwań na rodzicielskiej drodze, nadmierne skupienie na tylko jednym z nich, może sprawić, że przegapimy lub nie podołamy kolejnym! Swoją uwagę i czas zawsze najprościej spożytkować po prostu… spędzając czas z pociechą, a nie na dyskusjach z ludźmi o odmiennych poglądach.
Napisz komentarz