Wsparcie dla młodych mam w polskim systemie lecznictwa to w dużej mierze fikcja. Lekarze pielęgniarki, położne popadają w rutynę zawodową i nie są w stanie i często nie chcą odpowiedzieć na potrzeby często zagubionej kobiety, która dopiero urodziła i jej maleństwa. Bez odpowiedniego wsparcia, merytorycznej wiedzy, kobiety popełniają błędy, które doprowadzają do zakorzenienia w nich poczucia winy. Często czują się przez to wyobcowane i niewystarczająco dobre.Pierwszym polem bitwy po porodzie staje się karmienie piersią, na temat którego w naszym społeczeństwo krąży masa stereotypów, zabobonów i… bzdur. Która z matek nie słyszała, że ma za mało pokarmu, szkodzi nim dziecku, a jej mleko to woda? Dla nich od kilku lat pisze Hafija, czyli Agata Aleksandrowicz autorka jedynego w Polsce bloga o laktacji.Choć tak naprawdę na porodówce byłaś tylko raz, to każdego dnia w symbolicznym sensie zostajesz matką karmiącą, bo dzięki Tobie codziennie jakaś mama decyduje się na podjęcie tego wyzwania. Karmienie piersią to jednak dość nietuzinkowe zainteresowanie, skąd się u Ciebie wzięło i dlaczego czujesz potrzebę dzielenia się wiedzą na jego temat z innymi?
Zaczęło się od tego, że jako młoda mama pisałam na blogu o moim karmieniu, byłam przekonana, że to łatwe i przyjemne i zwyczajnie zastanawiałam się, dlaczego tego nie robią wszystkie matki. Potem przyszło otrzeźwienie. Dostałam mnóstwo maili i wiadomości od mam które miały problemy, prosiły o radę i pomoc. Wstrząsnęło mną odkrycie, że pomoc wykwalifikowanych doradców laktacyjnych nie jest w Polsce refundowana i łatwo dostępna gdy tymczasem noworodek dostaje butelkę ze sztuczną mieszanką zaraz po porodzie!Młoda mama jest wykończona ciążą, porodem, przerażona nową rolą, a każde wyzwanie sprawia wrażenie nie do pokonania. Jak trafiasz do kobiet, które tak bardzo potrzebują wsparcia i wiedzy, a w których jednocześnie wariują hormony?
Po okresie neofickiego zapału w którym bardzo silnie promowałam karmienie piersią po kilku spotkaniach na żywo z mamami zrozumiałam, że temat wymaga wiedzy, pokory i wsparcia bo przecież 90% mam zaczyna karmienie w szpitalu. To są kobiety które chcą karmić, ale im się po prostu przeszkadza. Chciałam stać się częścią empatycznego i mądrego nurtu wsparcia w laktacji. Ukończyłam kurs PKP , uczyłam się sama z zagranicznych źródeł, magazynów naukowych i z materiałów organizacji takich jak WHO (World’s Health Organization) , AAP (American Academy of Pedriatics), LLL (La Leche League) itd.Mówi się, że w dzisiejszych czasach „za darmo umarło” – gdybyś zdecydowała się na kampanie promującą karmienie mieszankami, mogłabyś stać się bardzo bogata. A Ty uparcie poświęcasz swój czas, energię, by po prostu dzielić się wiedzą i pomóc dokonać kobietom racjonalne, przemyślane decyzje i wesprzeć je w trudnych momentach. Piękne tak, że aż naiwne. Na usta samo ciśnie się pytanie- po co, co cię obchodzą obce dla Ciebie kobiety?
Po prostu wspieranie matek bardzo mnie jara. Nie spodziewam się, że wybuduję sobie za tą pracę willę w Wilanowie albo chociaż drewniany domek na balkonie, ale satysfakcja wewnętrzna jest bezcenna i dla mnie ważniejsza. Poza tym te kobiety nie są mi obce, każdego dnia, kiedy pisze do mnie kolejna z nich, której udało się wygrać swoją mleczną wojnę, zostaję okrzyknięta matką chrzestną ich dzieci. Choć często się nie znamy, jesteśmy ze sobą związane już na zawsze, bo karmienie piersią to dla tych kobiet jeden z fundamentów ich nowej, macierzyńskiej roli.Masz wokół siebie rosnące grono, może nie tyle fanów, co ludzi, którzy darzą cię szacunkiem i traktują w tej dziedzinie jako autorytet, a bycie autorytetem zobowiązuje. Jak czujesz się w tej roli, której prestiż rośnie wraz z rosnącą popularnością bloga i, chociażby, po jego sukcesie, jaki odniósł w ostatniej edycji Bloga Roku*? (*Blog Agaty zdobył wyróżnienie główne konkursu zwyciężył w kategorii blogów parentingowych oraz zdobył Nagrodę Specjalną od limango – przyp. Red. )
Wolę być postrzegana jako drogowskaz, a za autorytet uznaję Dr Urszulę Bernatowicz-Łojko z toruńskiego Banku Mleka. Ma ogromną wiedzę, jest niezwykle sympatyczna i jest taka jak my -mamy karmiące, bo sama karmiła swoje dzieci. A do tego prowadzi badania w Polsce które udowadniają że jednak mleko po 2 latach karmienia to nie woda a wręcz bomba odżywcza dla dziecka. Jakbym miała nazywać kogoś autorytetem to właśnie ją. ja jestem taką blogową cegiełką w tej wielkiej laktacyjnej budowli.Karmienie wzbudza też masę kontrowersji i nieprzychylnych reakcji. Jakie największe bzdury słyszałaś na temat kobiecego mleka? Jak sobie radzisz z niechęcią ludzi wobec karmiących piersią?
Moja ulubiona wyssana z palca bzdura, to informacja, że mleko matki po 6, 12 czy tam 24 miesiącach to tylko woda. Żaden ssak nie jest w stanie wyprodukować wody! A co do negatywnych reakcji, rozróżniam dwa typy – bardzo agresywne i pełne epitetów komentarze na temat tego, że karmienie dziecka ponad rok, dwa, trzy lata powinno się leczyć – z takimi nawet nie dyskutuję. Współczuję autorom, ale nie mam czasu na walkę z nimi. Drugie reakcje to sceptycy lub kobiety, którym karmienie nie do końca poszło i zwątpiły. Te rozmowy z nimi są dla mnie ogromną, cenną lekcją pokory i dawką wiedzy. Kiedy poznasz źródło niepowodzenia w karmieniu innej kobiety to wiesz, co szwankuje. A niestety najczęściej szwankuje system wsparcia i edukacji, czyli okołoporodowa i poporodowa opieka medyczna ciężarnychCo masz na myśli?
Teraz przy każdym dylemacie oferuje się mamie dokarmianie butelką i problemie. Przychodnie są pełne ulotek, logotypów i zdjęć uśmiechniętych dzieci karmionych butelką. To nie kobiety nie chcą karmić, ani to nie kobiety są odrealnione – to system wsparcia w sferze medycyny/opieki okołoporodowej i agresywny marketing mleka z puszki skutecznie kobietom przeszkadza…Każda z samic ssaków karmi swoje dziecko własnym mlekiem, nie zastanawia się nad jakością pokarmu, sensownością tego działania, nie podważa swoich możliwości, nie rwie włosów z głowy roztrząsając, czy młode się najadło. Dlaczego gatunek ludzki ma z tym aż taki problem? I dlaczego karmiące piersią są rażącą mniejszością?
Po latach kiedy mleko sztuczne przeżywało boom popularności – szczególnie kiedy medycyna nie wierzyła w jakość mleka mamy, nasze mamy, babcie, teściowe mają zupełnie inne podejście do tematu. Pokolenie nasze jest pokoleniem nie karmionym piersią. Nie mamy wzorców, ani, co gorsza, wsparcia ze strony najbliższych nam kobiet. Aktualna wiedza nie jest kobietom przekazywana odgórnie ani w rodzinie. Za poradę laktacyjną trzeba zapłacić, co gorsza lekarze przekazują nieaktualne informacje lub po prostu mówią co myślą, co nie zawsze jest rzetelną informacją. Dodatkowo marketing sztucznego mleka skutecznie pokazuje kobietom, że karmienie piersią jest trudne, a panaceum na to ma być podanie butelki.Koncerny produkujące mieszanki i żywność dla dzieci dysponują ogromnymi środkami. To ich produktami karmiona jest większość dzieci w krajach rozwiniętych i rozwijających się. Walka z tak potężnym konkurentem to nie jest walka z wiatrakami? Nie czujesz się czasem jak Laktacyjny Don Kichot?
To, co robię przypomina walkę, ale mam nadzieję, że nie walką Don Kichota. Mam nadzieję, że głos kobiet będzie słyszany i zrozumiany przez ustawodawcę i coś się zmieni.
Wierzę, że mimo braku tak ogromnych nakładów finansowych, mamy szansę na zwycięstwo, bo na szczęście jest kilku cudownych szaleńców, którzy wychodzą do kobiet i przekazują im właściwą wiedzę i nie patrzą na pieniądze. Mam nadzieję, ze uda się wywalczyć w polskim ustawodawstwie całkowite honorowanie kodeksu WHO. Wiem brzmi jak utopia, ale jak już spadać to z wysokiego konia!
Codziennie doświadczam sukcesów, kiedy mamy dzięki wsparciu jakie mogę im podarować karmią dłużej, wychodzą z laktacyjnych dołków, odnajdują się w karmieniu piersią lub, mimo wcześniejszych złych doświadczeń, decydują się za drugim czy trzecim razem znów próbować i udaje im się to. Wtedy wiem że odniosłam razem z nimi sukces.Pomagasz innym, dokształcasz się, dzielisz wiedzą. A jak wyglądało Twoje karmienie? Było kaskadą wzruszeń, uniesień i celebracją bliskości z dzieckiem, czy historie o mlecznych kryzysach, nawałach, niewspółpracującym dziecku i poranionych sutkach są ci znane nie tylko z opowieści?Moje karmienie było wyjątkowo proste, ale i ja do trudności nie przykładałam większych emocji. Na początku bolało, był moment że miałam ranki na piersiach, że dziecko wisiało na piersi nieustannie, lekarze próbowali zasiewać we mnie wątpliwości co do przybierania syna na wadze. Ja jednak bezkrytycznie ufałam moim piersiom i temu, co dowiedziałam się w czasie ciąży. Mogłam też liczyć na merytoryczne, rzeczowe i mądre wsparcie. Była blisko mnie Beata – mama 8 miesięcznej Moniki, która w krytycznym momencie, kiedy kazano mi dokarmiać wskazała mi właściwy kierunek – czyli karmienie swoim mlekiem. I ja ten kierunek chce pokazywać innym kobietom.Próbowałaś oszacować, ile dzieci „wykarmiłaś piersią” dzięki blogowi?
Nie liczyłam, ale prawie codziennie zostaję maila „karmię dzięki Tobie/ gdyby nie Ty/bardzo mi pomogłaś”, więc może syna nie karmię, ale nadal, w pewnym sensie, jestem matką karmiącą.Dziękuję, nie tylko jako autorka wywiadu, ale też jako mama, która zawdzięcza Tobie wiedzę niezbędną do wygrania mojej mlecznej walki.Agata Aleksandrowicz została zaproszona przez Departament matki i Dziecka Ministerstwa Zdrowia do wzięcia udziału w obchodzeniu Światowego Tygodnia Promocji Karmienia Piersią i wygłoszenia autorskiej prelekcji pt. „Postrzeganie wsparcia laktacyjnego prowadzonego przez szpitale i placówki podstawowej opieki zdrowotnej w odczuciu matek na podstawie prowadzonego bloga parentingowego”.W obchodach wezmą udział przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, WHO, oraz Unicefu, aby wspólnie podjąć dyskusję nad tym, jak ułatwić karmiącym mamą powrót na rynek pracy.
Napisz komentarz